„Jestem Monika i udowodnię wam, że dzieci z zespołem Downa są piękne” – to opis z konta Dzieciaki Cudaki na Instagramie. Sama liczba obserwujących pokazuje, że Monice już udało się wszystkich do tego przekonać.
„Gdyby mi ktoś w dniu mojego zamążpójścia powiedział, że dwa lata po ślubie będę miała trójkę dzieci, dwójkę z zespołem Downa i w tym jedno adoptowane, to chyba bym do kościoła jednak nie dojechała. A jeśli tak to na pewno na weselu wypiłabym o wiele więcej niż wypiłam. Ale gdyby ktoś dodał, że będę wtedy jedną z najbardziej szczęśliwych osób chodzących po ziemi to na pewno bym w to nie uwierzyła” – taki wpis można znaleźć na blogu www.dzieciaki-cudaki.pl Moniki Piszory
Monika zarówno na Instagramie, na którym ma już 135 tysięcy obserwujących, jak i na blogu, dzieli się historią swojej rodziny.
Monika wyszła za mąż za Wojtka w 2017 roku. Dwa tygodnie potem okazało się, że Monika zaszła w ciążę. Wykonywała wszystkie badania, poza jednym.
„Nie robiłam natomiast badań prenatalnych ze względu na to, że one mają wykryć wady genetyczne u dziecka, których ja się nie obawiałam, ale w sensie takim, że jakoś tak nawet nie pomyślałabym, że mogłoby mi się urodzić chore dziecko, poza tym nawet jeśli, to tzw. terminacja ciąży nie wchodziła w grę”.
7 marca 2018 urodził się Henryk, który swoje imię otrzymał po pradziadku. Parę dni później okazało się, że chłopiec może mieć zespół Downa.
„Nigdy nie miałam jakiegoś wyobrażenia tego, kim będzie nasze dziecko, albo co chciałabym, żeby robiło. Ale żeby zespół Downa? Przecież te dzieci wymagają specjalnej troski. Przecież są po prostu głupsze, niskie, grube, no i do urodziwych nie należą. To było wszystko, co wiedziałam” – tak wtedy myślała Monika.
Jednak to stereotypowe wyobrażenie wkrótce uległo zupełnej zmianie. Monika przyznaje, że już kilka chwil później byłaby w stanie „zagryźć każdego, kto spojrzałby na Henia krzywo”.
„Jak już przyjechał Wojtek razem z moją siostrą, to najbardziej poruszyło mnie w jego zachowaniu to, że był tak spokojny i bardzo przekonany, że sobie poradzimy, że nie ma się czym martwić i że tak po prostu miało być. Wtedy ja też już przestałam się bać i zaczęłam być dumna. Może komuś wydawać się to dziwne, ale ja na serio byłam dumna, że mam dziecko inne niż wszyscy. Wyjątkowe i piękne. Ja czułam się jakbym otrzymała jakąś nagrodę i nie wiem za co, ale ta nagroda była najpiękniejsza jaką w życiu dostałam.” – opowiada kobieta.
Siedem miesięcy po narodzinach Henia, Monika znów zaszła w ciążę. Właśnie tym czasie razem z Wojtkiem zaczęli zastanawiać się nad adopcją. Kiedy dowiedzieli się, że w jednym z ośrodków adopcyjnych jest dziecko z zespołem Downa, którego biologiczna matka nie była w stanie wychować, nie wahali się długo. Załatwili wiele formalności i w ten sposób do ich rodziny dołączyła mała Dorotka. Teraz żyją szczęśliwie w piątkę – Monika, Wojtek i ich dzieciaki Niutek, Bogutek i Dorcia. A już niebawem na świat przyjdzie Wanda.
„Mam cudownego synka Henryka z zespołem Downa, cudowną córeczkę Dorotkę rownież z zespołem Downa i najmłodszego synka Bogumiła i jestem turbo szczęśliwa.” – podsumowuje.
źródło: misyjne.pl