Lekarze nie dawali jej szans. To cud, że Marcelinka żyje

„Lekarz  powiedział, że ona nie jest dzieckiem medycyny, według medycyny jej nie ma. Po pierwszej operacji czekaliśmy na telefon, kiedy będzie zgon dziecka. To było straszne” – przyznali rodzice 11-letniej Marcelinki. Dziewczynka przeszła szereg skomplikowanych operacji i ma się dobrze. To istny cud!

Po porodzie Agnieszka i Marek, rodzice Marceliny dowiedzieli się, że dziewczynka ma wadę serca i zespół Downa. Mimo to, zarówno Marcelinka, jak i jej rodzice od początku wykazywali wolę walki.

„Niesprawiedliwość to pierwsze odczucie, które towarzyszy rodzicom: dlaczego to my, dlaczego to nasze dziecko? Chyba najgorszą rzeczą, z którą trzeba walczyć jest bezsilność, która się pojawia” – podkreślał Marek – „Ludzie, którzy pojawili się w naszym życiu, którzy spotkali się z podobnymi sytuacjami pokazali nam, że nie można być bezsilnym i dzięki m.in. Fundacji Serce Dziecka i innym rodzicom mieliśmy fajny start”

„Po jednej z operacji Marcelina całkowicie straciła słuch i ma zaimplantowany stymulator, więc rehabilitacja jest cały czas potrzebna – i ta logopedyczna i ruchowa, dzięki temu nasza córka wiele potrafi i wiele może” – zaznaczyli rodzice.

Walka o zdrowie Marcelinki jest możliwa dzięki darowiznom ludzi wpłacających pieniądze na zbiórki organizowane przez fundację.

Dziewczynka przeszła bardzo skomplikowaną operację, a mimo to ma wiele pasji i każdego dnia pokonuje trudności, by robić to, co kocha.

“W ubiegłym roku Marcelinka zaczęła jeździć na nartach, co dla wielu było niepojęte, ponieważ zdrowe dzieci w wieku 10 lat nie potrafią jeździć na nartach i nie chcą się nauczyć, a Marcelina się nauczyła i jeździła ze mną” – powiedział tata dziewczyny.

Choroba Marcelinki zjednoczyła rodzinę. Przekraczanie barier dało im siłę. Wszystko stało się możliwe, dzięki rodzinnej miłości.

„Przede wszystkim zmieniło się nasze podejście do świata i życia. Zmieniły się wartości, mniej patrzymy na jakieś drobnostki, błahostki” – przyznała mama.

Fundacja

Fundacja Serce Dziecka nieustannie wspiera Marcelinkę i jej rodziców.

– „Przez 17 lat pod skrzydłami Fundacji wychowało się już pokolenie dzieci. Część z nich to dziś młodzi dorośli. Żyją z wrodzoną wadą serca. To zawsze będzie ograniczenie, ale jesteśmy po to, aby stale poprawiać ich komfort życia. Życie z wrodzoną wadą serca to oczywiście utrudnienie. Większość dzieci przechodzi we wczesnym okresie życia szereg skomplikowanych operacji ratujących życie. Potem lata leczenia i rehabilitacji. Ale to nie jest koniec świata. My jesteśmy po to, by komfort życia dzieci każdego dnia poprawiać, dając im szansę na w miarę komfortowe życie i możliwość spełniania marzeń” – powiedziała Katarzyna Parafianowicz, prezes fundacji.

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły