Lekarze z Łodzi uratowali bliźniaki z syndromem podkradania

Lekarze z  Instytutu Centrum Zdrowia Matki Polki w Łodzi uratowali bliźniaki z syndromem podkradania. Dzięki dwóm operacjom dzieci uchodźczyni urodziły się całe i zdrowe.

Katia pochodzi z Wołnowacha w obwodzie donieckim. Gdyby nie uciekła z domu, nie udałoby się jej donosić bliźniaków. O ciąży dowiedziała się jeszcze na Ukrainie. Kiedy życie jej rodziny było coraz bardziej zagrożone, podjęła decyzję o ucieczce do Polski. Na przełomie marca i kwietnia zamieszkały w ośrodku dla uchodźców z Ukrainy w Sulęcinie.

Ukrainka poszła do ginekologa. Specjalistka rozpoznała u niej syndrom podkradania i od razu skontaktowała się z kierownikiem Kliniki Ginekologii, Rozrodczości i Terapii Płodu w łódzkim ICZMP dr hab. Piotrem Kaczmarkiem.

Syndrom podkradania TTS pojawia się w ciąży bliźniaczej i polega na przecieku krwi z jednego płodu do drugiego. Niestety w wyniku tego powikłania zarówno jeden, jak i drugi bliźniak są poszkodowani. Syndrom prowadzi do poronienia. Aby uratować ciąże, należy przeprowadzić zabiegi wewnątrzmaciczne. W Polsce takie operacje są wykonywane tylko w kilku szpitalach.

– “Objawy TTTS są różne, ale dominującym jest, że u “biorcy”, który dostaje krew “dawcy”, tworzy się duża ilość płynu owodniowego. To kończy się odpływem płynu i poronieniem. Z kolei “dawca” nie ma płynu owodniowego, jest przytwierdzony do ściany łożyska i pompuje krew dla drugiego płodu. Leczenie polega na przecięciu naczyń w łożysku, które łączą oba płody. Wykonuje się to za pomocą fetoskopu. Przez powłoki brzuszne matki wprowadzany jest rodzaj endoskopu z torem wizyjnym i włóknem laserowym” – tłumaczy dr Piotr Kaczmarek.

Ciążą pani Katii zajęli się najlepsi specjaliści.

– “Zabieg wymaga dużej precyzji, ale trzeba działać rozważnie, bo może się zdarzyć, że w wyniku przecięcia wszystkich naczynek jeden płód umiera. Dlatego u pani Katii wykonaliśmy go dwukrotnie, tydzień po tygodniu. Zwyczajowo rozwiązujemy takie ciąże planowo ok. 36 tygodnia, ale wskutek rozwinięcia się samoistnej czynności skurczowej lub odpłynięcia płynu owodniowego może to nastąpić wcześniej” – opowiada kierownik Kliniki Ginekologii ICZMP.

Wiele dobroci w łódzkim szpitalu

Pani Katia zyskała wsparcie od pracowników ICZMP. W pomoc młodej Ukraince szczególnie zaangażowała się pani Ania, która w pewnym momencie przygarnęła uchodźczynię do swojego domu. Zaś w trakcie pobytu Katii w szpitalu, zespół Zakładu Genetyki dbał o to, by miała co jeść, w co się ubrać.

Teraz po porodzie pracownicy ICZMP przygotowali rzeczy dla bliźniąt, które urodziły się zdrowe.

– “Trochę się martwimy, bo zbliża się czas wypisu, i nie wiemy, gdzie trafią te nasze wcześniaczki. W Sulęcinie 4-osobowa rodzina Katii zajmuje jeden pokój w internacie, gdzie jest 60 osób. Niestety, wkrótce z internatu uchodźcy będą przenoszeni do ośrodka wczasowego z domkami, gdzie przebywali już wcześniej. Tego się obawiamy, bo jest tam grzyb i dzieci tam chorowały. Chcielibyśmy, aby Anadrij i Arkadij trafili do dobrych warunków. Jestem dobrej myśli, że znajdą tam jakieś rozwiązanie. Dopóki Katia z dziećmi bezpiecznie nie dojedzie na miejsce i nie znajdzie domu, to my tutaj – z całym Zakładem Genetyki – naszego sumienia nie wyciszymy” – podkreśla pani Anna.

Źródło: rmf24.pl

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły