Teresa Godlewska ma 91 lat. Jej życie mogłoby stanowić inspirację do scenariusza filmowego. Kobieta była sąsiadką Piłsudskiego, mieszkała w 66 krajach, potem zbankrutowała i trafiła do schroniska dla bezdomnych. Ta historia pokazuje, że niezależnie od tego jak się toczą nasze losy, to nie można tracić nadziei.
Historia pani Teresy jest tak fascynująca, że zainteresował się nią Filip Chajzer, prowadzący Dzień Dobry TVN. Dziennikarz zaprosił kobietę do programu.
– „Zwykły człowiek musiałby przeżyć dziesięć żyć, żeby mieć jedno takie jak dziewięćdziesięciojednoletnia pani Teresa. To historia, w której przewija się Józef Piłsudski i jego wąs, koszmar wojny, wielki świat luksusu i sztuki. Historia pani Teresy rozgrywa się na terenie sześćdziesięciu sześciu krajów, ma własną galerię sztuki w Dubaju, dom z basenem i nagle krach… Chwilę później nowym lokum staje się noclegownia dla bezdomnych w Warszawie, ale można stracić wszystko, byle nie nadzieję” – napisał w jednym z postów na swoim profilu.
Historia jak z filmu
Pani Teresa w młodości była sąsiadką samego marszałka Józefa Piłsudskiego. Jako dziewczynka często go odwiedzała.
Kiedy wybuchła II wojna światowa, była jeszcze nastolatką. Wraz z rodziną spędziła 72 godziny pod gruzami budynku, w którym wtedy mieszkali.
– „Zagadywałam mamę mówiąc: «Nie przejmuj się, będzie dobrze». Starałam się wszystkich rozśmieszyć. Tańczyłam, opowiadałam jakieś dowcipy. Miałam wtedy dwanaście lat. Po trzech dniach, dosłownie w ostatniej chwili, nas odkopali. Moja mama myślała, że na włosach mam gruz, ale jak mnie otrzepała, okazało się, że jestem po prostu biała. Z tej przygody wyszłam siwiuteńka” – opowiada pani Teresa.
Teresa Godlewska studiowała w Londynie, a potem także w Warszawie. Udało jej się dostać pracę w telewizji jako inspicjent. Zwiedziła łącznie aż 66 krajów. W wielu z nich mieszkała przez dłuższy czas.
Podejmowała się różnych zawodów. Była tancerką, pracowała także na plantacji bawełny i w butiku w Dubaju. To właśnie tam przez 14 lat zdobywała doświadczenie w prestiżowej galerii sztuki. Potem założyła nawet własną.
Niestety kobieta zbankrutowała przez życie w Dubaju. Pani Teresa wróciła do Warszawy. W pewnym momencie trafiła do schroniska dla bezdomnych.
Jakiś czas później nastąpił przełom. Jako 81-latka znalazła dobrą pracę. Teraz ma własne mieszkanie i czuje się spełniona.
Pani Teresa nigdy nie straciła nadziei na to, że wszystko się ułoży. W programie cały czas podkreślała, że jej receptą na zło jest optymizm.
– „To jest moja natura. Może dlatego, że nasza generacja przeżyła wojnę i udało jej się z tego wybrnąć”.
Źródło: pl.aleteia.org