Miał 104 lata, kiedy zaczął osiągać sukcesy w lekkoatletyce

Pan Staszek jest niesamowitym człowiekiem. Mając 104 lata, zaczął trenować lekkoatletykę i to z sukcesami. Obecnie ma 111 lat i jest najstarszym żyjącym Polakiem.

“Dziadek chciał biegać, może i córki by go powstrzymały, ale ma taki charakter, jest uparty, że się nie dało. Późno zaczął, ale od razu z sukcesem rozsławił Polskę i Dolny Śląsk” – przyznaje jego wnuk, Marek Baszak.

Pan Staszek ustanowił dwa rekordy świata w lekkoatletyce swojej kategorii wiekowej. Choć dzisiaj mężczyzna już nie biega, to nadal jest w dobrej formie.

–  “Dziadek się niczym w życiu nie przejmował, całe życie ‘lajtowo’ podchodził do wszystkiego, chętnie się śmieje” – opowiada Marek. –  “Już nie zliczę jego prawnuków, jego najstarsza wnuczka ma 64 lata. Sam miał czwórkę dzieci. Myślę, że w moim wieku wyglądał sto razy lepiej niż ja”

Pan Stanisław Kowalski jest najstarszym żyjącym mężczyzną w Polsce, czwartym najstarszym mężczyzną w Europie.

“Były wątpliwości co do jego wieku, dlatego to wszystko jest sprawdzone i oficjalnie potwierdzone. Dotarłem do ksiąg parafialnych i zapisów o dacie jego urodzin w Rogówku, zapisanych jeszcze cyrylicą” – opowiada Zygmunt Worsa, prezes Dolnośląskiego Związku Lekkiej Atletyki.

Nie istnieją żadne granice

Zygmunt chętnie powtarza historię o początkach kariery sportowej pana Stasia w lekkoatletyce.

“Spotkałem się z koleżanką, która powiedziała mi o swoim sąsiedzie z osiedla w Świdnicy, który ma 100 lat i biega. Odwiedziliśmy go więc, przy okazji okazało się, że to ojciec mojej znajomej sprzed lat. Zapytałem go: ‘Panie Staszku, a przebiegłby pan setkę?’, a on na to: ‘A czemu nie, kiedy?’. No to mówię, że od razu możemy jechać na stadion. I tak się stało, zmierzyłem mu czas i okazało się, że przebiegł 100 m w 35 sekund” – opowiada mężczyzna. – “Zadzwoniłem do Janusza Rozuma, m.in. sędziego, który jest alfą i omegą sportu. Powiedziałem mu o tym, ale nie uwierzył. Powiedział, że nie ma w Europie człowieka w tym wieku, który przebiegłby setkę“.

“Przed jednym ze startów w zawodach uszkodził sobie nogę, bo pojechał autobusem na cmentarz do żony, gdy padało i wyskoczył z tego autobusu. Ale się nie przyznał, że go boli. Dopiero potem jego córka poprosiła, żebym zabrał go do lekarza, bo słucha tylko mnie. Rodzinie zaraz wszczyna awantury, gdy proszą, by poszedł do doktora. Zabrałem go do znajomego lekarza, ten go zbadał, stwierdził, że wszystko w porządku, ale nie chciał mi uwierzyć, że Staszek ma 107 lat, bo tyle wtedy miał. Mówił, że ma kości 60-latka”. – podkreśla.

Źródło: aleteia.org

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły