Nie dawali mu szans na przeżycie, a dziś kończy 6 lat

Lekarze dawali Julkowi pół procenta szansy na przeżycie. Dzisiaj kończy sześć lat i na codzień swietnie funkcjonuje pomimo pewnych ograniczeń.

Diagnoza lekarzy była pesymistyczna. Nie dawali Julkowi Maranowskiemu szans na przeżycie.

“Julek właściwie od początku swojego życia był skazany na to, żeby umrzeć… Powiedzieć, że statystyki, które nam przedstawiono w szpitalu, nie napawały optymizmem, to byłby duży eufemizm – one były tragiczne. To było pół procenta szansy na przeżycie… Dziś widać, jak Bóg zainterweniował i ile udało nam się wspólnie z Julkiem wypracować. Jak na swoje ograniczone możliwości, dziś świetnie funkcjonuje” – opowiada tata chłopca z głęboką niepełnosprawnością sprzężoną.

Rodzice Julka szykowali się na śmierć chłopca. Jednak wydarzył się cud.

“Po ślubie długo czekaliśmy na dziecko, mijały kolejne miesiące. Jedne badania pokazały nawet, że nie będziemy mieć dzieci. W końcu jest ciąża i wielkie oczekiwanie na dziecko. To wielka radość! A potem nagle świat wypada z formy. Nie wyobrażam sobie czegoś bardziej upiornego, niż samo myślenie o scenariuszu, że moje dziecko może umrzeć.  To trwało długie miesiące. Nie ukrywam, że w tych pierwszych dniach, kiedy kilka razy słyszałem, żeby pożegnać się z dzieckiem, traciłem nadzieję, sprawdzałem, jak zorganizować pogrzeb dla dziecka…” – wspomina Mateusz Maranowski.

Chociaż Mateusz Maranowski jako rodzic niepełnosprawnego dziecka zmaga się z wieloma trudnościami, to kocha być ojcem.

“To jest piękne – przede wszystkim. Także trudne, ale nie ze względu na jego niepełnosprawność, tylko dlatego, że bycie ojcem jest trudne. Wymaga wiele cierpliwości, giętkości. Mam też młodszego syna Ludwika, który jest zdrowy. Muszę dostosować do każdego z nich zupełnie inne narzędzia, tak, by żaden z nich nie poczuł się gorszy od drugiego. Ludwik nie może też ustępować cały czas Julkowi, bo nie chcemy wychowywać cwaniaka na wózku. Bycie tatą Julka jest trudną i zarazem piękną przygodą” – podkreśla.

“Każdy z chłopców kiedyś pójdzie własną drogą, na miarę swoich możliwości. Patrząc na ogrom dobra, które Julek generuje, wierzę, że nie zabraknie ludzi, którzy się nim zajmą, kiedy nas już nie będzie. Jestem o tym przekonany”.

Źródło: pl.aleteia.org

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły