Joanna Mazur to polska lekkoatletka, paraolimpijka, multimedalistka mistrzostw świata osób niepełnosprawnych. Kobieta, która burzy wszystkie mury i zawsze walczy, by osiągnąć swoje cele.
Joanna Mazur urodziła się z dystrofią plamki żółtej oka – tą wadę genetyczną wykryto u niej, gdy miała siedem lat. Zaczęła tracić wzrok kiedy była nastolatką. Niestety jej wady nie da się ani leczyć ani operować.
– “Najpierw miałam radosne dzieciństwo, później przyszła choroba, a następnie pojawił sport. To moje życie w ogromnym skrócie” – mówi dla portalu aleteia.org
Sport zawsze był jej wielką pasją. Nie zrezygnowała z niego pomimo utraty wzroku. Dzisiaj jest multimedalistką mistrzostw świata i Europy osób niepełnosprawnych. Osiągała także świetne wyniki na paraolimpiadzie – szczególnie w biegach średnich.
– “Wiem, że to dopiero początek, a sportowa przygoda kiedyś się skończy. Póki co, mocno “haruję”, by dawać mnóstwo pozytywnych emocji nie tylko sobie, ale i kibicom” – zaznacza.
Joanna Mazur wyznacza sobie cele. I zawsze robi wszystko, by je osiągnąć.
– “Trzeba w tę realizację włożyć bardzo dużo pracy i zaangażowania, niejednokrotnie okazuje się, że same starania i poświęcenie są niewystarczające, potrzeba czegoś więcej”
Lekkoatletka wiele czasu spędza na treningach – trenuje nawet trzy razy dziennie!
– “Jesteśmy w takiej fazie przygotowania, gdy trenujemy trzy razy dziennie. Budzę się ok. 6:20, 25 minut później rozpoczyna się mój pierwszy trening. Po nim jem śniadanie, chwila przerwy, następnie drugi trening. Potem obiad, po którym kolejny trening. Na koniec dnia następuje odnowa biologiczna. Tak mniej więcej wygląda moje życie przez siedem dni w tygodniu” – opowiada.
Jako niewidoma osoba musi się mierzyć z wieloma przeszkodami. Mimo to czuje się szczęśliwa. I co ważne, ma siłę, by burzyć mury, by udowadniać, że nie ma dla niej rzeczy niemożliwej.
– “Musiałam nauczyć się żyć, gdy nie widzę. Takie myślenie sprawiło, że mogłam iść dalej, ale sport sprawił, że dalej idę z pasją i dzięki temu jestem szczęśliwym człowiekiem, a w żadnym wypadku nie gorszym z powodu swojej dysfunkcji” – podkreśla.
Źródło: deon.pl