Polacy wystartowali polonezem w charytatywnym rajdzie po Saharze

Julian Obrocki i Marek Prokopowicz ruszyli w drogę polonezem-karetką. Startują w charytatywnym rajdzie Budapeszt-Bamako 2022 i przez dwa tygodnie będą przemierzać Góry Atlasu i piaski Sahary.

Rajd Budapeszt-Bamako jest znany jako jeden z najtrudniejszych na świecie. Polacy chcą go przejechać polonezem, który kupili za 416 złotych. Auto było wykorzystywane przez wrocławskie pogotowie w czasie powodzi tysiąclecia w 1997. Z Julkiem i Markiem nie jedzie żaden serwis, będą zdani tylko na siebie. Warto dodać, że sami poddali auto remontowi i wymienili wiele części. Zastanawiają się co spotka ich na trasie.

Jednak w rajdzie najważniejsze jest pomaganie. Opiera się on na wsparciu ubogich afrykańskich wiosek. Wszyscy uczestnicy muszą się zaangażować w pomoc. Wiozą oni m.in żywność i lekarstwa. Podczas ostatniej edycji rajdu udało się nawet stworzyć studnie ze słodką wodą w Mauretanii, Malii i Gambii, a także wyposażyć szpital w Bamako w nowoczesny sprzęt medyczny. Dzięki tej inicjatywie wiele wiosek i miast otrzymało panele słoneczne, rowery, karetki, autobusy. Ufundowano nawet nowe szkoły.

„Niektóre zespoły oddają swoje samochody z przeznaczeniem na karetki czy autobusy. Początkowo planowaliśmy pozostawić nasz samochód w Afryce, ale serwisowanie tam Poloneza będzie wręcz niemożliwe. Poza tym, jeśli dojedzie, to musi wrócić i zostać z nami. Wynagrodzimy to w inny sposób i chętnie namówimy Was do pomocy” – zaznaczają Julian i Marek.

Poszukiwacze przygód

Marek Prokopowicz to wiceprezes Polskiego Związku Motorowego i twórca Fundacji Otwartego Muzeum Techniki. Z kolei Julian Obrocki jest dziennikarzem motoryzacyjnym. Był jednym z pierwszych Polaków, który wziął udział w rajdzie Paryż-Dakar. Przemierzył wtedy Saharę Starem 266. Od tamtego momentu marzy o tym, by tam wrócić i jeszcze raz tego dokonać.

„Bo Sahara piękna jest. I magnetyczna. A Dakar to choroba nieuleczalna. Narkotyk podstępny. A przy tym legalny. Niewykrywalny na lotniskach. Uzależnienie, a wiem to po sobie, na które nie ma ani leku, ani szczepionki. Ofiary nie chcą się wyleczyć, ale w dobrym zdrowiu chorować jak najdłużej. A ziarenko piasku z Sahary, jeśli utknie w sercu – jest nieusuwalne. Znowu, jak wtedy, jedziemy bez serwisu. To, co w bagażniku, musi wystarczyć” – przyznaje mężczyzna.

„Zgłoszono ponad tysiąc pojazdów. Ze względów bezpieczeństwa i logistyki dopuszczono 250, w tym większość współczesnych, ale też całą grupę „świadków dawnych czasów”. Jadą one mniej wyścigowo, w kategorii „Duch pustyni”, przewożąc jak najwięcej darów z pomocą medyczną i humanitarną dla żyjących bardzo skromnie lokalnych saharyjskich społeczności – dodaje.

Źródło: pl.aleteia.org

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły