Poznajcie strażaka ochotnika, dla którego OSP to drugi dom

Mariusz Pluciński to strażak ochotnik, który nie wyobraża sobie życia bez pomagania innym. OSP w Michałowicach to dla niego drugi dom.

Ochotnicy pomagają przy wypadkach drogowych, pożarach, powodziach. Często na miejscu są wcześniej niż karetka czy Państwowa Straż Pożarna.

25-letni Michał na codzień pracuje w firmie z materiałami budowlanymi. O akcji straży pożarnej dowiaduje się przez SMSy. Wtedy bez wahania zostawia wszystko i jedzie pomóc.

“Mieliśmy kiedyś alarm w wigilię. Siedzieliśmy przy stole z rodziną, a tu pożar samochodu. Wtedy się nie myśli, nie rozważa. Działam z automatu, żeby tylko komuś pomóc. To mnie napędza w tej pracy. Adrenalina i chęć pomocy.”

Michał przyznaje, że najbardziej zapadł mu w pamięć wypadek drogowy. Może dlatego, że to była pierwsza akcja, w której brał udział.

– “Zapadł mi w pamięć. Byliśmy pierwsi na miejscu, wszystko trzeba było tam zrobić. Wtedy jeszcze nie byłem ratownikiem medycznym, obserwowałem kolegów, którzy robili swoją robotę. Po tym zdarzeniu stwierdziłem, że zrobię kurs. I jestem ratownikiem od siedmiu lat.

Drugi dom

Mężczyzna najpierw służył w Młodzieżowej Drużynie Ochotniczej. Następnie zgłosił się do OSP w wieku 18 lat. Przeszedł specjalne szkolenie.

“Nie wyobrażam sobie życia bez tej adrenaliny. Dziadek jest strażakiem, dziś już honorowym. Od małego miałem możliwość iść z nim do jednostki, albo posiedzieć w wozie strażackim. Dziadek był konserwatorem, opiekował się samochodami i sprzętem w remizie, sprawdzał, czy wszystko gra. Od dziecka przy nim byłem. I chciałem zostać strażakiem jak on.”

Choć praca strażaka jest niezwykle wymagająca, to Michał nie potrafi wyobrazić sobie życia bez działalności w OSP.

“Najbardziej wymagające akcje to pożary i wypadki drogowe. Przy dużym pożarze trzeba założyć strój strażacki i rękawice, potem maskę i hełm, a na plecy – aparat powietrzny. Mamy na wyposażeniu butle kompozytowe, które ważą około 4 kg. Dawniej dźwigaliśmy zwykłe butle, które miały ciężar 6-7 kg. Przyklękanie lub czołganie się z takim ciężarem kosztuje dużo wysiłku. Ale gdy się wraca z akcji, człowiek nie patrzy na zmęczenie, tylko sprawdza, czy wszyscy są w samochodzie i czy nikomu nic się nie stało. Sześciu jedzie, sześciu działa, sześciu wraca. OSP to mój drugi dom”

Źródło: plus.dziennikzachodni.pl

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły