Pracownik ochrony samodzielnie odebrał poród

Pracownik ochrony, pan Mateusz Białkowski, wracał z interwencji, gdy zaczepił go przestraszony mężczyzna. Nie mówił po polsku, ale ochroniarz zrozumiał, że prosił go o pomoc. Okazało się, że jego żona rodzi.

We Władysławowie o siódmej rano doszło do niecodziennej sytuacji. Pan Mateusz Białkowski, pracownik ochrony, wracał z interwencji. Wtedy przed jego samochód wybiegł mężczyzna. Był przerażony i zestresowany. Pan Mateusz najpierw myślał, że jest pijany, bo zachowywał się naprawdę dziwnie. Jednak po chwili zrozumiał, że obcokrajowiec znalazł się po prostu w bardzo trudnej sytuacji. Okazało się, że jego żona rodzi.

“Biegał po ulicy w prawo i w lewo, potem wbiegł mi pod koła i wymachiwał rękami. Początkowo uznałem, że jest pijany lub pod wpływem narkotyków. Pobiegł 100 metrów do innych ludzi, a ja w tym czasie zawróciłem autem” – mówi pracownik ochrony. – “Widziałem, że robi takie zakola w okolicach brzucha i domyśliłem się, że ktoś rodzi. Prosiłem, aby wsiadł szybko do auta.”

Panu Mateuszowi trudno było porozumieć się z mężczyzną, bo był obywatelem Mołdawii. Mimo to, ruszył za nim do jego mieszkania. Tam zastał pozostałych członków rodziny, którzy zupełnie nie wiedzieli co robić z rodzącą kobietą.

“Jego żona krzyczała z bólu, a domownicy panikowali” – opowiada.

Pracownik ochrony zadzwonił pod 112. Dyspozytorka z ogromnym spokojem i opanowaniem wyjaśniła mu co zrobić.

“Kazała poczekać, aż pojawi się główka. Potwierdziłem jej, że czoło dziecka już było widać, ale stało w miejscu. Dyspozytorka kazała więc włożyć dłonie i lekko ciągnąć za główkę” – wspomina. – “Podpowiedziała, abym poruszał języczek, żeby dziecko zaczęło oddychać. Ja to robiłem i w końcu coś się odetkało, dziecko zaciągnęło powietrze mocnym oddechem, a jak wypuszczało to powietrze, to udało mi się je wyciągnąć z brzuszka matki.”

Niezwykła postawa

Pan Mateusz jest z siebie niezwykle dumny. Po przyjęciu porodu nie mógł powstrzymać łez.

 – “Ta dziewczynka, dosłownie jak na zjeżdżalni, wsunęła mi się w ręce. Mówiłem do niej, by zaczęła płakać. I nagle słyszę, że płacze. Bardzo się wzruszyłem i też się rozpłakałem. Wszyscy obecni w pokoju też płakali ze szczęścia” – przyznaje.

“Znalazłem się w dobrym miejscu w dobrym momencie. Słyszałem, że władze miasta szykują dla mnie jakąś nagrodę, ale ja chciałbym przekazać ją na zakup wyprawki dla Samiry, jej się to bardziej przyda. Nie spodziewałem się aż tylu pochwał. Przewodnicząca pielęgniarek i położnych pogratulowała mi odważnej postawy, bo dziecko mogło się udusić, gdyby pomoc nie przyszła w porę. Nie czuję się bohaterem, bo jeśli komuś trzeba dodać otuchy lub udzielić pomocy, to należy reagować” – podkreśla.

Źródło: pl.aleteia.org

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły