Prawdziwa Liga Superbohaterów. Odwiedzają chore dzieci i dają im radość

Tomasz Gierwiatowski i jego przyjaciele od 2016 roku jeżdżą po całej Polsce i odwiedzają chore dzieci w szpitalach, hospicjach, klinikach. Liga Superbohaterów, założona przez niego fundacja, ma jeden cel – dać dzieciom radość i wywołać na ich twarzach uśmiechy.

Fundacja Liga Superbohaterów działa już od dziesięciu lat. Założył ją Tomasz Gierwiatowski, by wesprzeć chore dzieci. Tomasz i jego przyjaciele zakładają stroje popularnych superbohaterów i jeżdżą po szpitalach, hospicjach.

“Od dziecka lubiłem się przebierać, uwielbiałem bale przebierańców. Kiedyś w Szczecinie był Zjazd na Byle Czym, poszedłem tam w stroju Batmana. Potem dziennikarz zapytał mnie, czy bym nie poszedł w takim stroju do dzieci w szpitalu. I tak to się zaczęło. Pierwszy raz byłem w szpitalu „Zdroje” w Szczecinie” – opowiada.

Dzięki nim dzieci mogą poznać Batmana, Spider-Mana, Kapitana Amerykę, a nawet Świnkę Peppę. Dla wielu z nich to wyjątkowe przeżycie i motywacja do tego, by walczyć z chorobą. Lekarze mówią, że taka chwila radości jest czasem najlepszą terapią.

“Kiedyś podczas wizyty w warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka na oddziale onkologicznym cały czas chodził za nami Olo. Nic nie mówił, tylko nas śledził. Gdy jego mama tak bardzo nam dziękowała, byliśmy zdziwieni – za co? Wszystko stało się jasne, gdy powiedziała, że Olo przez 3 miesiące nie wstawał z łóżka, nic nie było go w stanie zmotywować. To są niezapomniane historie” – przyznaje Tomasz.

Praca superbohatera jest trudna. Wiąże się z dużym obciążeniem psychicznym. Tomasz i jego przyjaciele na codzień są świadkami ogromnego cierpienia. Widzą ból dzieci i smutek ich rodziców. Muszą też być przygotowani na wiadomości o śmierci.

“Gdy w czasie „misji” wzruszenie chwyta nas za gardło, trzeba się pożegnać, iść dalej, odetchnąć. Nie można nawiązywać głębokich relacji z dziećmi, to na dłuższą metę nie jest możliwe, nie dalibyśmy rady tego dalej robić. Często też przegadujemy potem te sytuacje, spotykamy się, czasami pomaga czarny humor” – zaznacza.

Jego marzeniem jest, by fundacja się rozwijała i zatrudniała na stałe pracowników. To jego projekt, życiowa misja, więc nie zamierza odpuszczać.

Źródło: pl.aleteia.org

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły