Strażak z Zielonej Góry wyruszył w niezwykłą podróż dookoła Polski – na bicyklu sprzed 150 lat!

Zielonogórzanin Łukasz Jęcz, strażak i dumny tata czteroletniej Emilki, postanowił połączyć pasję z misją pomocy. 8 września wyruszył w wyjątkową wyprawę dookoła Polski na… bicyklu, czyli replice roweru sprzed 150 lat. Celem nie jest jednak sportowy rekord, lecz nagłośnienie zbiórki na rehabilitację jego chorej córeczki, zmagającej się z niezwykle rzadką chorobą genetyczną, występującą u zaledwie około stu osób na świecie.

– Córeczka została zakwalifikowana do specjalistycznego ośrodka w Budach Głogowskich pod Rzeszowem. To jedyne miejsce, które podjęło się kompleksowej rehabilitacji i fizjoterapii Emilki. Mamy nadzieję, że to właśnie tam zacznie się jej prawdziwa droga ku zdrowiu i sprawności. To wielka szansa dla Kitki, bo tak nazywamy naszą córeczkę! Celem najbliższej akcji jest uzbieranie funduszy na minimum 6 turnusów rehabilitacyjnych. To koszt ponad 100 tysięcy złotych – podkreślił.

Niecodzienny pojazd, na którym strażak przemierza Polskę, przyciąga wzrok przechodniów. Bicykl waży aż 33 kilogramy i mierzy 1,8 metra wysokości. Przygotowania do wyprawy zajęły kilka miesięcy – zdobycie odpowiednich części do takiego roweru nie było proste. Opony sprowadzono z Niemiec, natomiast szprychy o długości 65 cm udało się wykonać w Polsce. W końcu, w pełni gotowy, Łukasz Jęcz wystartował z jednostki ratowniczo-gaśniczej przy ul. Sulechowskiej w Zielonej Górze, żegnany przez swoich kolegów ze straży.

– Bo każde dobre słowo to dla mnie duże wsparcie. Karmię się też uśmiechem. Na facebooku będę relacjonował swoją wyprawę. Tam też można dodawać mi sił, a będę potrzebował ich sporo – podkreśla zielonogórzanin. – Moją wyprawę podzieliłem na 30 odcinków. Liczę, że w różnych regionach Polski będą do mnie dołączać sympatyczni rowerzyści. Zachęcam już dziś.

Podczas wyprawy strażak planuje pokonać około 2700 kilometrów w 30 dni, licząc na wsparcie nie tylko ludzi dobrej woli, ale i strażackiej braci z różnych regionów kraju. To nie pierwsza jego akcja charytatywna – w ubiegłym roku przemierzył trasę z Zielonej Góry na Hel starym rowerem marki Wigry, zbierając środki na leczenie córki. To właśnie podczas tamtej podróży narodził się pomysł, by kolejny wyczyn był jeszcze bardziej wyjątkowy.

Koledzy z jednostki podkreślają, że Łukasz nie zna słowa „niemożliwe”. Jego determinacja i miłość do córki są dla wielu inspiracją.

Źródło: zielonagora.naszemiasto.pl

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły