17-latek po amputacji nogi zwraca się z ważnym przesłaniem

W 2021 roku życie Jana Fondy, 17-letniego mieszkańca Celje w Słowenii, zostało gwałtownie naznaczone chorobą. Musiał przejść amputację nogi. Choć w tak młodym wieku przeżył już tak wiele, nie traci optymizmu.

Jan Fonda od zawsze był aktywnym nastolatkiem. Angażował się w różne zajęcia i miał wiele pasji. Grał na klarnecie, chodził na siłownię, karate, lekkoatletykę. Niestety w 2021 roku zaczął się gorzej czuć.

„Już na początku roku szkolnego dużo spałem po zajęciach i nie miałem już sił na uprawianie sportu. Potem, kiedy uderzyłem się w nogę, poczułem duży ból. Podczas badania powiedzieli, że to na pewno krwiak i dla ostrożności wysłali mnie na prześwietlenie” – wspomina chłopak.

Po przeprowadzeniu szeregu dodatkowych testów i pobraniu próbek, lekarze wysłali wyniki do Bostonu, gdzie ostatecznie zdiagnozowano u niego kostniakomięsaka powierzchownego wysokiego stopnia, inaczej rak kości. Cały proces, od pierwszych objawów do postawienia diagnozy, trwał pięć miesięcy.

“Potem był jeszcze szok, bo wiesz co robić, cały się trzęsiesz, panikujesz. Ale trzeba zaakceptować diagnozę, nie ma innego wyjścia.” – mówi.

Po rozpoczęciu pierwszej chemioterapii, Jan pozostawał pełen optymizmu. Myślał, że jego leczenie zakończy się w ciągu 2 miesięcy. Potem zdał sobie sprawę, że będzie ono trwało o wiele dłużej. Wtedy docenił też wartość zdrowia i życia.

 „Nie szanujesz tak bardzo życia i zdrowia, dopóki nie przytrafi ci się coś takiego. Wtedy zaczniesz myśleć inaczej. Jak mówią też inni pracownicy Instytutu, dorasta się z dnia na dzień.” – podkreśla.

W pewnym momencie leczenia, lekarze przedstawili Janowi dwie opcje: albo zachować zainfekowaną nogę, z ryzykiem nawrotu raka i koniecznością operacji kostki w przyszłości, albo podjąć decyzję o amputacji. Mimo prób zachowania kończyny, po dokładnym namyśle zdecydowano się ostatecznie na amputację nogi. Potem Jan musiał przyzwyczaić się do protezy.

“Wiedziałem, że technologia jest już na tyle zaawansowana, że ​​osoby posiadające protezy mogą robić wiele rzeczy. Ale nie myślałam, że tak naprawdę można zrobić prawie wszystko, że praktycznie nie ma żadnych ograniczeń” – opowiada.

Choć chłopak już zakończył rehabilitację, to nadal odwiedza Instytut, w którym się leczył. Chce wspierać innych pacjentów chorych na raka.

„Jesteśmy tutaj, aby podnosić świadomość i pomagać wszystkim, u których zdiagnozowano raka. Nawet jeśli nadziei jest bardzo mało, trzeba walczyć” – zaznacza.

Źródło: pl.aleteia.org

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły