Charlotte urodziła się z pierwotną karłowatością. Lekarze mówili, że umrze tuż po porodzie. Tymczasem najmniejsza dziewczynka na świecie właśnie skończyła 15 lat i osiągnęła metr wzrostu.
Emma Newman i Scott Garside nie spodziewali się, że ich czwarta córka urodzi się chora. Bowiem badania nie wykazywały żadnych nieprawidłowości.
– „Kiedy lekarze mi o tym powiedzieli, zadzwoniłam do mojej mamy i do Scotta, i wszyscy usiedliśmy i płakaliśmy. Nigdy przedtem nie słyszałam o takiej chorobie. Nie mieliśmy pojęcia, z czym mamy do czynienia, po prostu usłyszeliśmy, że nasza córka jest chora i nie wiedzieliśmy, co będzie dalej. Kiedy ktoś ci mówi, że to jest genetyczne, to czujesz się winny, ale nie możesz nic w tej sytuacji zrobić. I to oddziałuje na całą rodzinę” – opowiada kobieta.
Choroba z którą dziewczynka przyszła na świat nie ma nawet swojej medycznej nazwy. Jest bardzo rzadka – szacuje się, że z podobnym schorzeniem żyje 2000 osób na całym świecie. Wszystkie charakteryzuje bardzo niski wzrost.
– „Była taka mała, że mogliśmy ją zabrać w woreczku. Kiedy była trochę starsza, dosłownie mogłam schować ją do kieszeni” – wspomina.
Lekarze mówili, że dziewczynka prawdopodobnie umrze po porodzie. Tymczasem dziewczynka cały czas dzielnie walczy. Kilka lat temu poszła nawet do szkoły.
– „Oczywiście martwiłam się, że inne dzieci mogą ją zranić, ale miała własnego nauczyciela, który się nią opiekował. Ona wcale nie jest tak delikatna, jakby mogło się wydawać” – podkreśla jej mama.
Charlotte właśnie skończyła piętnaście lat. Ciągle się rozwija. Ma ogromną chęć życia i doświadczania nowych rzeczy.
– „Mamy nadzieję, że będzie żyć tak długo, jak każdy inny człowiek, ale nie wiemy, czy tak będzie. Po prostu cieszymy się, że jest z nami. Być może jest mała, ale każdy kto ją poznał, powie, że ma wielką osobowość. Od dnia, w którym się narodziła, wnosi do naszego życia coś wyjątkowego” – mówią rodzice dziewczynki.
źródło: pl.aleteia.org