Patryk Zieliński z Zawał, niewielkiej wsi koło Torunia, postanowił przejechać na rowerze trasę z Polski do Maroka. W sumie musiał pokonać około 4500 kilometrów w ciągu niespełna dwóch miesięcy. Ostatecznie udało mu się osiągnąć cel, mimo licznych trudności.
Patryk pokonał prawie pięć tysięcy kilometrów na rowerze. Dojechał aż do Maroka.
– Gdzieś w internecie natrafiłem na osoby podróżujące rowerami po świecie. Swoboda przemieszczania się, spanie pod namiotem, jedzenie z turystycznej kuchenki, kontakt z naturą, spotkania z nowymi ludźmi i podglądanie ich życia codziennego – chciałem to wszystko poczuć na własnej skórze – zaznacza Patryk Zieliński w rozmowie z tvn24.pl.
To był dopiero zaczątek całej idei. Pomysł na poważną podróż powoli kiełkował w jego głowie. W końcu zdecydował się na konkretny kierunek.
– Słuchałem podcastu podróżnika, którego obserwowałem od jakiegoś czas. Mówił o najciekawszych kierunkach dla początkujących entuzjastów egzotycznych wyjazdów. Jako kierunek dobry na start wskazał Maroko – kraj muzułmański z pustynią i wysokimi górami, będący stosunkowo bezpiecznym i łatwym do osiągnięcia komunikacyjnie. Nie zastanawiając się długo, wiedziałem, że moja rowerowa podróż nie skończy się w Europie. Wtedy wyklarował się ostateczny cel – Marrakesz, miasto w zachodnim Maroku – opowiada.
Wielka wyprawa
Trasa podróży nie była ściśle określona. Patryk postanowił jechać według własnych upodobań i preferencji. W planach miał również spanie głównie pod namiotem w lesie. Wyznaczył sobie kilka głównych punktów, którymi były stolice krajów, przez które zamierzał przejechać, co w przybliżeniu kształtowało jego trasę. Wyruszył z okolic Poznania 30 kwietnia. Na początku podróży towarzyszyła mu dziewczyna, która wspólnie z nim dotarła do Berlina na majówkę. Po powrocie busem do domu, Patryk kontynuował podróż w kierunku Amsterdamu.
Codziennie przejeżdżał średnio 80-90 kilometrów, choć zdarzały się dni, gdy pokonywał nawet 140 kilometrów. Przez 47 nocy spał pod namiotem i zapewnia, że zawsze czuł się bezpiecznie. Starał się starannie wybierać miejsca na rozbicie obozu, aby unikać bliskości ludzi.
Całkowita długość trasy wyniosła około 4500 kilometrów. Patryk przejechał przez Niemcy, Holandię, Belgię, Francję, Hiszpanię oraz Maroko. Po drodze zmagał się z różnorodnymi warunkami pogodowymi, od intensywnych deszczy po upały przekraczające 40 stopni Celsjusza. Na szczęście dojechał jednak do celu cały i zdrowy.
Źródło: tvn24.pl