Jacek Dryjański, 50-letni emerytowany policjant z Pleszewa, trzyma w rękach nowy rekord Polski w morsowaniu w lodowatej wodzie. Podjął się tego wyzwania, aby wesprzeć zbiórkę pieniędzy dla trzylatki cierpiącej na chorobę.
W Przygodzicach koło Ostrowa Wielkopolskiego, przed Gminnym Ośrodkiem Kultury, zakończyła się wyjątkowa próba ustanowienia nowego rekordu Polski w morsowaniu w lodzie. Była to dwudziestoczterogodzinna sztafeta. Emerytowany policjant, Jacek Dryjański, odbył niezwykłą sztafetę, spędzając w pokruszonym lodzie łącznie 6 godzin, 20 minut i 38 sekund.
– “Jestem bardzo szczęśliwy, cieszę się, że udało mi się wytrwać” – mówi Jacek.
Jacek Dryjański przyznał, że podczas wyzwania doświadczył trudnych momentów i nawet myślał o rezygnacji.
– “Pierwsze załamanie pojawiło się po siódmym wejściu do balii. Udało mi się przetrwać kryzys, ponieważ myślałem o swojej partnerce i chorym dziecku, dla którego podjąłem się tego zadania” – opowiada.
Jacek Dryjański zanurzył się w balii wypełnionej pokruszonym lodem o temperaturze dwóch stopni Celsjusza po raz pierwszy w sobotę o godzinie 12. Pierwsze dwa zanurzenia trwały po 30 minut, a kolejne po 15 minut. Po każdym krótszym zanurzeniu następowała przerwa trwająca 30 minut, w czasie której mężczyzna regenerował organizm w pomieszczeniu. Ostatni raz wszedł do lodowatej balii w niedzielę przed godziną 12.
Zdrowie Jacka było pod stałą opieką służb medycznych. Cała próba została zarejestrowana i poddana ocenie przez sędziów z Biura Rekordów Polski. Poprzedni rekord należał do Valerjana Romanovskiego, Litwina mieszkającego w Polsce, oraz trzech członków jego ekipy. Spędzili po 6 godzin w zanurzeniu w lodzie.
– “Akcji ekstremalnego morsowania towarzyszy zbiórka pieniędzy dla chorej dziewczynki – podopiecznej miejscowej Fundacji ‘Warto Żyć dla Kogoś'” – zaznaczyła Gmina Przygodzice.
Na spotkaniu nie pojawiła się rodzina z trzyletnią córką, która obecnie przechodzi badania genetyczne w warszawskiej klinice w celu zdiagnozowania jej stanu zdrowia. Dziewczynka nie potrafi mówić, ma trudności z poruszaniem się i połykaniem, a także został u niej zdiagnozowany autyzm. Rodzice potrzebują wsparcia, ponieważ brak diagnozy zmusza ich do ponoszenia ogromnych kosztów związanych z rehabilitacją ich dziecka.
Źródło: wydarzenia.interia.pl