Stowarzyszenie Mudita od lat organizuje wyjazdy wytchnieniowe dla rodziców dzieci z niepełnosprawnościami. Jako że muszą opiekować się swoimi pociechami dwadzieścia cztery godziny na dobę, to szczególnie potrzebują chwili odpoczynku. To im pozwala naładować baterię.
Na obozy ze stowarzyszeniem Mudita zapisuje się dwieście osób w ciągu dwóch godzin. Miejsca kończą się niezwykle szybko. To tylko pokazuje jak duża jest potrzeba organizowania takich wyjazdów.
“Zapytania o miejsca na turnusach przychodzą w zasadzie przez cały rok. Kiedy dałyśmy ogłoszenie o naborze, wybuchł gejzer. Te dwieście zgłoszeń przekłada się na mniej więcej siedemset osób. A miejsc mamy czterdzieści” – mówi Olga Ślepowrońska.
Mało kto pamięta o tym, że rodzice dzieci z niepełnosprawnościami także muszą odpocząć, naładować baterie. W końcu to tylko ludzie, którzy na codzień zmagają się z wieloma problemami. Rodzicielstwo jest dla nich o wiele większym wyzwaniem.
“Niektórzy pewnie powiedzą, że takie wyjazdy to luksus i fanaberia. Tyle, że brak odpoczynku prowadzi do wypalenia rodzicielskiego, które jest szalenie niebezpieczne. Dopiero co była przecież historia, że mamie na pewien czas odebrano syna, bo napisała w swoich social mediach o tym, że ma myśli samobójcze. W Mudicie mamy dział pomocy psychologicznej; grupy wsparcia i telefon zaufania i tam też pojawiają się podobne wątki. Opieka nad osoba z niepełnosprawnością to ogromnym wysiłek, a gdy ktoś zbliża się do granicy wytrzymałości, to pojawiają się tego typu myśli” – zaznacza Ślepowrońska.
“A także na nowo włączyć w sieć społeczną. Z wieloma problemami jest tak, że człowiek z niej wypada, wyzwań jest ogrom. Żyje się w ciągłym stresie, napięciu, swoistym kołowrotku fizjoterapii, konsultacji lekarskich, zabiegów medycznych. To potwornie obciążające. Turnus pozwala nabrać wiary, że można to robić dalej, że się podoła. I nawiązać relacje, których często brakuje, bo je po drodze gubimy, z braku czasu i sił” -dodaje Barbara Drewnowska.
Barbara Drewnowska sama była uczestniczką takiego wyjazdu. Dlatego rozumie jak ważne może być takie doświadczenie.
“Ja w ogóle byłam na takim wyjeździe jako mama dziecka z niepełnosprawnością. To niesamowite doświadczenie, dające relaks i odpoczynek, możliwość budowania i rozwijania relacji przyjacielskich oraz tworzenia wioski wsparcia opierającej się na akceptacji i zrozumieniu. Wtedy doświadczyłam prawdziwych wakacji, które zaowocowały zaangażowaniem się w działalność Mudity i nie jestem zresztą jedyną osobą, która tak zrobiła.” – podkreśla.
Źródło: publicystyka.ngo.pl