Clotilde Noël i jej mąż doczekali się pięciu pociech. Mimo tego, zdecydowali się jeszcze na adopcję trzech niepełnosprawnych dzieci. Co więcej, założyli oni stowarzyszenie, które pomaga innym rodzicom w podobnej sytuacji.
Clotilde poznała Nicholasa kiedy miała 20 lat. Dziesięć lat później mieli już całą gromadkę dzieci – aż szóstkę. W 2013 roku zdecydowali się adoptować dziewczynkę z zespołem Downa. Potem pod koniec 2016 roku dołączyła do rodziny jeszcze kolejna dziewczynka – Marie-Garance. Zaś cztery lata temu małżeństwo adoptowało chłopca z uszkodzonym chłopcem.
Clotilde i Nicholas założyli stowarzyszenie, które pomaga rodzinom stykającym się na codzień z niepełnosprawnością. Chcą pomóc rodzicom, którzy zdecydowali się na adopcję niepełnosprawnego dziecka.
Choć wychowywanie aż dziewiątki dzieci to nie lada wyzwanie, to jednak Clotilde stara się sprostać mu jak najlepiej i pracować nad tym każdego dnia.
– “Nad osiągnięciem odpowiedniej równowagi trzeba pracować każdego dnia. Dziecko może jednego dnia czuć się dobrze, a następnego już nie i na odwrót. Uważam, że ta równowaga jest zarówno piękna, jak i wymagająca. Nie ma tu żadnej rutyny. Trzeba być nieustannie uważnym w stosunku do każdego dziecka” – mówi w wywiadzie dla portalu Aletea. – “Czasem w ciszy domu, gdy dzieci już wyjdą, myślę o tym, jak minął wieczór i poranek. Jedno dziecko zachowywało się tak, inne inaczej. Myślę o tym, co mogę dla nich zrobić”.
Kobieta uczy się także od innych matek. Dzięki stowarzyszeniu może czerpać z ich doświadczenia wychowywania dzieci z niepełnosprawnościami.
– “Jako matka uczę się od wszystkich matek, które spotykam. Inspiruje mnie obserwowanie, jak każda z nich dba o swoje dzieci, przy zachowaniu własnej kultury i tradycji. Ale największy przełom, jakiego dokonałam, dotyczy mojej kondycji jako kobiety. Moje stowarzyszenie pozwoliło mi być w łączności z tymi wszystkimi matkami, które mają wyjątkowe dzieci” – przyznaje.
Clotilde podzieliła się także jej ulubionym cytatem, który jej zdaniem dobrze ukazuje istotę miłości i tego, z czym się zmaga na codzień.
– “Miłość istnieje, jeśli jest w niej walka, tarcie, zmaganie się ze stworzeniem, walka z aniołem, konfrontacja z cieniem, który w nas mieszka” – napisała Christiane Singer. – “To takie bardzo cielesne. Przeszłam przez to wszystko i myślę, że miłość jest możliwa, jeśli przekroczyliśmy cień, który w nas mieszka. Tym właśnie jest miłość; nie jest bynajmniej długą spokojną rzeką. Wręcz przeciwnie, zaprasza nas do wędrówki i poszukiwania w naszej głębi” – przyznała.
Źródło: pl.aleteia.org