Stacjonowała w amerykańskiej bazie wojskowej w Kosowie i zaopiekowała się tam bezpańskim psem. Teraz przygarnęła go, dając mu bezpieczny dom.

W ostatnią środę sierżant Erin Guthrie ponownie ujrzała psa, którym opiekowała się przez wiele miesięcy podczas swojego pobytu w Kosowie.

Stało się to możliwe, dzięki pomocy organizacji z Long Island.

28-letnia Amerykanka była uczestnikiem misji w Kosowie, mającej na celu utrzymanie pokoju. Stacjonowała w tamtejszej bazie przez około osiem miesięcy. 

Pewnego dnia w okolicy pojawił się bezpański pies.

„Gdy go pierwszy raz spotkałam, to trochę się zestresowałam. W moją stronę zmierzał bezpański pies, nie mogłam przewidzieć jak się zachowa. Ale wyczytałam z jego postawy, że jest raczej pozytywnie nastawiony i szuka przyjaciela. Był samotny, bez stada innych psów. Nie miał nikogo.” – opowiada Guthrie. – „Od razu poczułam, że narodziła się między nami jakaś więź”.

W Kosowie było ciężko

Erin przyznaje, że misja była dla niej ciężkim przeżyciem. Z dala od domu, czuła się osamotniona.

„Był przy mnie i to wniosło trochę radości do tej trudnej sytuacji”.

Kilka tygodni temu Erin wróciła do Stanów Zjednoczonych, ale nie mogła przestać myśleć o psie, którego nazwała Meeka.

„Szukałam jakiegoś psa, którego mogłabym przygarnąć, ale uświadomiłam sobie, że ja chcę tego jednego konkretnego psa” – mówi.

Właśnie dlatego, Guthrie zdecydowała się poprosić o pomoc organizację „Paws od War”, która ratuje psy i przekazuje je żołnierzom, szczególnie cierpiącym na zespół stresu pourazowego. „Paws of War” zainteresowali się jej sprawą i przeznaczyli ponad 6000$ na ściągnięcie Meeki bezpiecznie do Stanów Zjednoczonych.

„Jest wiele przeszkód. Jest wiele papierkowej roboty. W to wszystko wchodzą problemy z kwarantanną i obostrzeniami. Ale naprawdę warto. Cieszymy się, że podczas gdy na świecie dzieje się tyle złego, możemy jednak komuś pomóc i dać mu powód do radości.” – podkreśla Robert Misseri, współzałożyciel „Paws of War”.

Meeka i Ernie znów się spotkały.

„Denerwowałam się, że nie pozna mnie. Ale ona przytuliła się do mnie w ten sam sposób, co zawsze i w ten sposób dała mi znać, że wie kim jestem. To niesamowite uczucie!” – podkreśla kobieta.

Ernie nigdy nie przypuszczała, że na innym kontynencie, podczas misji wojskowej znajdzie najwierniejszego przyjaciela. Od kiedy przygarnęła pieska, ten nie odstępuje jej nawet na krok.

źródło: new york

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły