Wszystko zaczęło się od lockdownu na początku marca i… balkonów! Cała historia ma swój początek na osiedlu w Weronie – w tym samym mieście, w którym toczyła się akcja dramatu Shakespeara.
Jednak w przeciwieństwie do „Romea i Julii”, ta opowieść ma zupełnie inne zakończenie. Bowiem zakochani po sześciu miesiącach znajomości zaręczyli się. Teraz planują ślub.
Na początku marca Włochy, tak jak wiele innych państw, zostały objęte międzynarodową kwarantanną. 38-letni Michele D’Alpaos spędzał ją w swoim mieszkaniu na jednym z osiedli w Weronie. Pewnego dnia, chcąc odetchnąć świeżym powietrzem, Michele wyszedł na mały taras. Wtedy po raz pierwszy ujrzał 40-letnią Paolę Agnelli, która również spędzała czas na swoim balkonie. To była miłość od pierwszego wejrzenia.
„Byłem oszołomiony pięknem tej dziewczyny, jej uśmiechem” – mówi D’Alpaos – „Musiałem ją poznać.”
Agneli stała na balkonie na szóstym piętrze, dokładnie na przeciwko Michele. Była osiemnasta, jej siostra jak co dzień grała wtedy „We are the champions” na skrzypcach, pragnąc podnieść na duchu sąsiadów.
Po kilku minutach piosenki, Paola złapała wzrok Michelle.
„To był magiczny moment” – podkreśla kobieta.
Paola mieszkała na tym osiedlu praktycznie od urodzenia, ale nigdy nie spotkała sąsiada z naprzeciwka, który tak jak ona, żył tam przez wiele lat.
„Od razu pomyślałam:’Ale przystojny’…”- kontynuuje.
Okazało się, że siostra D’Alpaosa znała Angelli – obie ćwiczyły na tej samej siłowni zanim rozpoczęła się pandemia. Kiedy dowiedziała się, że kobieta spodobała się jej bratu, natychmiast podała mu jej nazwisko, licząc, że uda im się nawiązać jakąś więź.
„Zacząłem szukać jej na różnych mediach społecznościowych” – tłumaczy mężczyzna. – „Zobaczyłem, że ma konto na Instagramie. Jako, że ja nie miałem, to szybko je założyłem”
Jak zaczęła się ich wspólna historia
„Zaobserwował mnie na Instagramie i potem zaczęliśmy pisać.” – opowiada Paola. – „Gdy skontaktował się ze mną po raz pierwszy, byłam szczęśliwa, ale nie chciałam robić sobie nadziei i się oszukiwać.”
Ich pierwsza konwersacja trwała aż do trzeciej w nocy. Od razu złapali ze sobą dobry kontakt. Przez następne tygodnie rozmawiali ze sobą codziennie, często zupełnie tracąc poczucie czasu.
Nie mogli się doczekać swojej pierwszej randki, ale musieli być cierpliwi, bo Włochy nadal pozostawały w lockdownie. Przez dziesięć tygodni ich relacja pogłębiała się dzięki długim rozmowom przez telefon i spotkaniom na balkonach.
Para poznawała się coraz lepiej. Zrozumieli, że mają podobne poglądy, że łączy ich naprawdę wiele.
Michele chciał pokazać Paoli, że zależy mu na niej. Na początku wysyłał jej piękne bukiety kwiatów, ale potem stwierdził, że jest to niewystarczające. W końcu powiesił na swoim balkonie stare prześcieradło z ogromnym napisem „Paola” , ogłaszając całemu światu, że darzy kobietę uczuciem.
Ten romantyczny gest i historia, przyciągnęły uwagę lokalnych mediów. To właśnie wtedy para zyskała miano „Romea i Julii” dzisiejszych czasów.
„To było takie kochane” – wspomina Agnelli. – „Ten prezent sprawił, że byłam jeszcze bardziej podekscytowana naszym spotkaniem twarzą w twarz.”
Na początku maja, wreszcie się udało – spotkali się w parku. Od tego czasu nie było już wątpliwości co do uczucia, które ich łączyło.
„Jesteśmy w sobie zakochani” – przyznaje
Teraz są już zaręczeni i planują ślub. Żadne z nich nie sądziło, że podczas tak trudnej sytuacji, jaką jest lockdown i pandemia, poznają swoją drugą połówkę. Wierzą, że połączyło ich prawdziwe przeznaczenie.
źródło: washington post