Polski zespół dokonał niebywałego odkrycia. Na dnie Bałtyku udało im się znaleźć wrak statku Karlsruhe, który został zatopiony w kwietniu 1945 roku. Naukowcy przypuszczają, że na pokładzie mogła znajdować się legendarna Bursztynowa Komnata.
Wrak parowca Karlsruhe znajduje się ponad kilkadziesiąt kilometrów na północ od Ustki. Jest na głębokości 88 metrów i został odkryty przez Tomasza Stachurę i ekipę nurków Baltictech. W ładowniach statku leżą skrzynie z nieznaną jeszcze zawartością. Oprócz tego są tam pojazdy wojskowe i porcelana.
Odkrycie może być przełomowe w sprawie Bursztynowej Komnaty
Bursztynowa Komnata to legendarny skarb, w którego poszukiwania angażują się tysiące ludzi. Był to gabinet, cały wykonany z niezwykle drogocennego bursztynu. Taki wystrój zamówił król pruski Fryderyk I u gdańskich mistrzów. Skarb widziano po raz ostatni w Królewcu. I to właśnie stamtąd wypłynął również parowiec Karlsruhe.
„Historia i dostępne dokumentacje wskazują, że niemiecki parowiec Karlsruhe, w wielkim pośpiechu i z dużym ładunkiem opuszczał port, po tym jak Niemcy musieli ewakuować Królewiec. To wszystko zebrane w całość pobudza ludzką wyobraźnię. Odnalezienie niemieckiego parowca oraz skrzyń z nieznaną na chwilę obecną zawartością, spoczywających na dnie Bałtyku może być znaczące dla całej historii” – zaznacza Tomasz Zwara, nurek, który jest członkiem ekipy Baltictech,
Poszukiwania tego statku zaczęły się już rok wcześniej.
„W ubiegłym roku przygotowywaliśmy dokładną inwentaryzację wraków Wilhelma Gustloffa, Goyi i Steubena. Wraz z ekipą zadaliśmy sobie wówczas pytanie, co jeszcze zostało do odkrycia. Na pierwszym miejscu pojawił się parowiec Karlsruhe, który był czwartą stratą Kriegsmarine w czasie operacji Hannibal. Jego wrak nigdy nie został odnaleziony, nie był precyzyjnie oznakowany” – przyznaje Tomasz Stachura.
Operacja Hannibal to największa morska ewakuracja w historii. Niemcy pod koniec II wojny światowej przenieśli na zachód około 2 mln uchodźców z Prus Wschodnich.
Wrak znaleziono we wrześniu
„Wytypowaliśmy pozycje miejsca, w którym doszło do zbombardowania statku przez lotnictwo radzieckie. Dotarliśmy do raportu pilotów, którzy dokonali ataku na konwój, w którym płynął Karlsruhe. W dokumentach pozycji zatopienia statku było pięć, przy czym rozrzucone były w odległości ok. 50 km od siebie. Trudno było się zatem nimi posiłkować – opowiada Stachura. – Znaliśmy jednak trasę, którą płynął konwój i to na niej poszukiwaliśmy wraku. Dysponowaliśmy też wskazówkami od rybaków. W kwietniu wytypowaliśmy 22 wraki, które były dotychczas nieznane. Jeden z nich, wymiarami pasował bardzo dobrze do poszukiwanego przez nas Karlsruhe. Nurkowaliśmy do niego we wrześniu tego roku trzykrotnie i jesteśmy w zasadzie pewni, że to jest ten statek.”
Nurkowie mówią, że szczątki parowca są nietknięte, a na jego pokładzie może znajdować się wiele niezwykle ciekawych rzeczy. Zespół na razie zatrzymuje badania wraku, bo nie mają takich możliwości, by dokładnie przyjrzeć się tej jednostce. Nurkowie archeologiczni mogą zanurkować maksymalnie na 40m, a statek jest na głębokości 80m. W takim wypadku tylko nurkowie wojskowi mogliby przeszukać wrak.
„Systematyczne badanie wraku przekracza nasze, amatorskie możliwości. Zależało nam najbardziej na odnalezieniu tej jednostki i inwentaryzacji filmowej, fotograficznej” – mówi Stachura.
Jeśli chodzi o Bursztynową Komnatę możliwe, że jest ona na pokładzie Karlsruhe. Nawet jeśli skarby z legendarnego gabinetu nie były przewożone przez ten parowiec, to na pewno znajdują się tam inne wartościowe dzieła sztuki.
„Nie chcemy się “nakręcać”, ale jeśli Niemcy chcieli wywieźć Bursztynowa Komnatę z Królewca przez Bałtyk, to parowiec Karlsruhe był dla nich ostatnią szansą” – podkreśla Tomasz Stachura.
źródło: dziennikbaltycki.pl