Nie każdy zdaje sobie sprawę z tego, że wydobycie surowców z dna oceanu może mieć negatywny wpływ na środowisko. Grupa naukowców z całego świata prowadzi badania, które mają zmniejszyć skalę zniszczeń ekosystemu. W tym prestiżowym gronie znajduje się także polska pani naukowiec – Magdalena Błażewicz.
Obecnie z dna oceanu wydobywa się rudy miedzi, kobalt, mangan, lit. Szczególnie ważnym regionem jest Clarion-Clipperton Fracture Zone na północno-wschodniej części Pacyfiku. Wiele firm decyduje się na wydobycie.
– “Zasoby tych minerałów na lądzie są nie tylko skromne, ale i trudnodostępne. Tymczasem na dnie oceanu jest ich dużo, a w tym obszarze najwięcej” – opowiada prof. Magdalena Błażewicz.
Wydobycie rud metali z dna oceanu wcale nie jest proste. To skomplikowany i naprawdę kosztowny proces. Prace są prowadzone na głębokości 5000 metrów, a tam ciśnienie sięga aż 500 atmosfer. Mimo wszystko, rudy metali są wykorzystywane w przemyśle i zapotrzebowanie jest naprawdę duże.
– “Presja pozyskiwania ich rud z dna oceanu jest zatem olbrzymia, ale działania te powinny być szczegółowo zaplanowane i przeprowadzone w sposób bezpieczny dla środowiska” – podkreśla polska badaczka.
Jako że obszar środkowego Pacyfiku nie jest jeszcze dobrze zbadany, to zainicjowano powstanie grupy badawczej.
– “Projekt ma na celu ocenę bioróżnorodności biologicznej w tym obszarze, ale również ocenę tego, jakie skutki mogą mieć działania o charakterze antropogenicznym” – zaznacza prof. Błażewicz.
Naukowcy próbowali określić jakie organizmy morskie można znaleźć w tej części oceanu. Chcą je ochronić przez wyginięciem.
– “Dwudziesty pierwszy wiek oferuje nam zachwycające i technologiczne zaawansowane rozwiązania wielu problemów. Jestem pewna, że przy odrobinie dobrej woli i odpowiedniego finansowania ze strony interesariuszy, naukowcy są w stanie nie tylko wiarygodnie ocenić jakie skutki przyniesie przemysłowe pozyskanie konkrecji z dna, ale również zaproponować rozwiązania, które zminimalizują ich negatywne skutki“
Źródło:rmf24.pl