Wzruszająca akcja miała miejsce w Oławie na Dolnym Śląsku. Pracownicy lokalnego schroniska dla zwierząt postanowili ewakuować placówkę ze względu na zagrożenie powodzią. Na jednym z portali społecznościowych opublikowali apel o tymczasową opiekę nad zwierzętami. – Umówiliśmy się z ludźmi na godzinę 16, a już po 17 wszystkie zwierzaki znalazły dom tymczasowy. Kolejka ludzi była niesamowicie poruszająca – powiedziała przedstawicielka schroniska.
W poniedziałek przed południem na profilach społecznościowych oławskiego schroniska dla zwierząt pojawiła się informacja o koniecznej ewakuacji z powodu zagrożenia powodziowego. Odpowiedź na ten apel okazała się nadzwyczajnie duża.
– Zdecydowaliśmy się na to, mimo że Oława wcześniej nigdy nie była zalana. Ogłosiliśmy to o godzinie 11. Umówiliśmy się z ludźmi na godzinę 16, a po 17 już nie było ani jednego zwierzaka. Ludzie stali w kolejce, to było takie naprawdę wzruszające, samochodów nigdy nie było tyle – około 200. Nas aż ciarki przechodziły, nie spodziewaliśmy się takiego odzewu – mówi Justyna Duszkiewicz ze Schroniska dla zwierząt w Oławie.
Przedstawicielka schroniska poinformowała, że wszystkie zwierzęta – 13 psów i 30 kotów – umieszczono w domach tymczasowych. Dodała, że otrzymali już kilka deklaracji od osób gotowych zapewnić im stałe schronienie lub opiekę do czasu znalezienia nowych właścicieli. To oznacza, że część z tych zwierząt prawdopodobnie nie wróci do schroniska. Jednym z osób chcących przygarnąć zwierzaka był pan Aleksander. Na portalu społecznościowym zamieścił on zdjęcie długiej kolejki samochodów zaparkowanych przy drodze. W rozmowie z tvn24.pl wyjaśnił, że mimo chęci nie udało mu się przyjąć żadnego zwierzęcia, ponieważ wszystkie znalazły już nowe domy, zanim dotarł na miejsce.
– Pojechaliśmy tam i po prostu zastaliśmy przed schroniskiem kolejkę kilkudziesięciu samochodów. Ja na początku myślałem, że jest jakiś wypadek, a okazały się być to po prostu zaparkowane na poboczu samochody. Przy samym schronisku było kilkadziesiąt osób, większość po prostu stała i czekała na wydanie psa, albo kota – opowiada pan Aleksander.
Źródło: dobrewiadomosci.net.pl