Basia Karska-Woźniak dzieli się swoją inspirującą historią, mówiąc, że chce błogosławić każdą kobietę czytającą jej słowa. Zachęca do wiary w to, że niezależnie od wieku i tego, ile czasu spędziła jako singielka, nie jest gorsza. Basia sama wyszła za mąż w wieku 47 lat, po 16 latach życia jako singielka.
Basia kiedyś myślała, że nie da jej się kochać. Wchodziła w różne relacje, ale każda się rozpadała. W wieku 31 lat, po wielu bolesnych doświadczeniach, poszła na psychoterapię. Poprzez analizę swojego dzieciństwa i dotychczasowego życia, dostrzegła obecność niezdrowych wzorców w swoim podejściu do relacji i pojęcia miłości. Basia była tak zaślepiona chęcią wyjścia za mąż, że nie zauważała toksycznego podejścia jakie ma do relacji.
“Nikt się nie pojawiał. Mijał miesiąc za miesiącem, rok za rokiem. Jednocześnie pracowałam nad mechanizmami, lękami, świadomością emocji i okazywaniem ich, nad stawianiem granic. Zauważyłam, że gdy pojawiał się mężczyzna, stawał się tak bardzo ważny, że zatracałam siebie. Całe moje życie podporządkowywałam jemu i widziałam, że to nie służy relacji” – opowiada Basia.
W końcu poznała mężczyznę swojego życia. Pojawił się niespodziewanie. Na początku nawet nie była pewna, że to faktycznie to.
“Tak. Dzisiaj wiem, że to jest wielka romantyczna miłość, o której marzyłam. Wiem, że to jest możliwe. Mimo, że nasze małżeństwo nie jest łatwe, bo jesteśmy z dwóch kontynentów i zawsze ktoś musi z czegoś zrezygnować dla miłości” – zaznacza kobieta.
Basia ma też przesłanie dla wszystkich samotnych kobiet.
“Chciałabym, żeby każda z tych kobiet poczuła głęboko w sercu, że nie jest gorsza od kobiet, które są mężatkami. Tu nie ma gorszych i lepszych. Też czułam się często gorsza i jakaś wybrakowana, bo nie miałam męża. Byłam sama 16 lat. Sama na wigiliach, na weselach. Ale teraz jestem żoną i widzę, że jestem dalej tą samą osobą. I żeby była wdzięczna Panu Bogu za ten czas i zastanowiła się – co mogę zrobić, jak wykorzystać ten czas, żeby go nie zmarnować na czekanie” – podkreśla.
Źródło: pl.aleteia.org