Koszykarze Legii Warszawa właśnie wywalczyli awans do ćwierćfinału Pucharu Europy FIBA. To największy sukces tego klubu od pięćdziesięciu lat.
Legia Warszawa pokonała Parmę Perm 78:67. Jest to jeden z największych sukcesów w historii tego klubu. Bowiem faworytem spotkania była Parma, a Legia przyjechała na mecz w osłabionym składzie – zabrakło m.in jednego z liderów Muhammada-Aliego Abdura-Rahkmana.
– “Olbrzymi sukces klubu. To był trudny mecz, także z perspektywy całodniowej, wczorajszej podróży, i krótkiego porannego treningu. Sami nie wiedzieliśmy czego oczekiwać. Parma to pod względem budżetu wyżej postawiona drużyna. Cieszę się, że pokazaliśmy charakter, zagraliśmy “z zębem”, trafialiśmy ważne rzuty i nie odpuściliśmy w żadnym momencie” – przyznał trener zespołu – Wojciech Kamiński.
Polski klub prowadził przez większość spotkania. W końcowej części meczu aż 10 punktów z rzędu zdobył Amerykanin – Robert Johnson i tym samym zapewnił Legii znaczącą przewagę, którą utrzymali aż do końca.
– “Cieszymy się ogromnie ze zwycięstwa. Troszkę niespodziewanego, bo ostatnie nasze mecze, szczególnie w lidze polskiej, nie były najlepsze” – powiedział po meczu trener Kamiński. – “Teraz wykorzystaliśmy jednak swoje szanse, zespół przede wszystkim dobrze zagrał w obronie. W momencie, w którym nas przegonili w czwartej kwarcie, my się nie załamaliśmy. Bardzo pomógł Robert Johnson, który wziął atak na siebie, natomiast cały zespół był naprawdę mocny w defensywie.”
– “Myślę, że to jest wielki sukces dla Legii, bo awansowaliśmy do najlepszej ósemki europejskiego pucharu. Cieszymy się bardzo, ale cały czas walczymy o kolejne zwycięstwa, kolejne awanse” – dodał zadowolony.
Teraz koszykarzy z Legii czeka spotkanie ćwierćfinałowe z Unahotels Reggio Emilia. Pierwszy mecz odbędzie się w Polsce 9 marca w hali OSiR Bemowo. Zaś rewanż legioniści rozegrają we włoskiej Unipol Arena w Bolonii. Zwycięzca tego dwumeczu awansuje do półfinału Pucharu Europy FIBA. Polski klub nie zamierza odpuszczać i liczy na to, że uda im się osiągnąć kolejny sukces.
Źródło: sport.pl; sport.interia.pl