Małżeństwo z małej wsi na Mazowszu pomaga matkom, które uciekają z dziećmi z ogarniętej wojną Ukrainy. Pani Kinga i pan Robert zagwarantowali im bezpieczne schronienie i by pomóc, poświęcili swoje pieniądze odłożone na budowę domu.
Pan Robert i pani Kinga mieszkają w Nowej Woli, niewielkiej miejscowości na Mazowszu. Kiedy wybuchła wojna nie wahali się i od razu ruszyli do pomocy. Zdecydowali się przyjąć do domu ukraińskie matki z dziećmi i stworzyć im jak najbardziej komfortowe warunki do życia. Na wsparcie uchodźców przeznaczyli wszystkie pieniądze, które odkładali na budowę domu.
– “Robimy to wszystko z żoną i z moim bratem, z własnych pieniędzy, które mieliśmy odłożone na budowę nowego domu. Sytuacja jest taka, że po prostu trzeba to na dalszy plan przerzucić” – mówi Robert Frynas.
– “Mamy od początku wojny prawie 20 osób. To są kobiety w wieku od 20 do 56 lat i dzieci od 10 miesiąca do 19 lat” – wyjaśnia jego żona, Kinga.
Choć nie zostało im już wiele pieniędzy, to jednak nadal robią wszystko, by pomóc jeszcze większej liczbie osób. Nadal jeżdżą na granicę i przyjmują kolejne matki z dziećmi.
– “Organizujemy kolejną przestrzeń, żeby można było przyjąć jak najwięcej ludzi. No, ale dalej się nie da. Trzeba będzie niestety to skończyć w jakiś tam sposób. Pod namiotem ich nie położę. Jest takie powiedzenie, że człowiek jest wart tyle, ile może dać drugiemu” – podkreśla pan Robert.
Chęć pomocy wiąże się często z trudnymi wyborami.
– “Każdy nasz wyjazd, to jest jedna wielka niespodzianka. Musimy dokonywać wyboru, czy bierzemy jedną rodzinę i jej walizki, czy nie bierzemy tych walizek, a bierzemy po prostu kolejne matki z dziećmi” – opowiada pani Kinga.
– “Obecnie w ich domu znajduje się m.in pani Natalia z chorym na nowotwór złośliwy kości synem” – Romanem.
– “Kiedy się zaczęła wojna, byliśmy w szpitalu, przyjmowaliśmy ostatnią chemię. Musieliśmy jechać do Polski, żeby leczyć syna. Dziękuję Bogu, że trafiliśmy na tych ludzi. Oni nam naprawdę dużo pomagają, nie mielibyśmy szansy w Ukrainie, bo leczenia nie ma teraz żadnego” – mówi z wdzięcznością Natalia.
Jego leczenie jest bardzo kosztowne. Ani Pani Natalia, ani państwo Frynas nie mają odpowiednich środków, by kupić leki dla Romana.
Dlatego wszyscy, którzy mogliby pomóc proszeni są o skontaktowanie się z redakcją programu telewizyjnego Interwencja (22 514 41 26).
Źródło: interwencja.polsat.pl