Mały Wielki Sztab pomógł już setkom rodzin z Ukrainy. Niezwykła inicjatywa mieszkanek Borkowa

Kiedy wybuchła wojna, 6 kobiet z Borkowa zdecydowało się ruszyć na pomoc Ukraińcom. Jakiś czas później założyły Mały Wielki Sztab dla Rodzin z Ukrainy, który pomógł już setkom uchodźców.

Mieszkanki Borkowa – Monika Rynkowska, Weronika Chmielowiec, Andżelika Sobczak, Patrycja Krzymińska, Ewelina Fal i Natalia Anikina wyszły z inicjatywą pomocy uciekającym z Ukrainy matkom z dziećmi i seniorom. Dzięki ich ciężkiej pracy udało się rozlokować aż 150 ukraińskich rodzin.

– “Jeździłyśmy nocą na dworzec kolejowy i zabierałyśmy stamtąd matki i dzieci, aby nie spały w zimnie. Stworzyłyśmy kilka miejsc noclegów tymczasowych – miejsc gdzie przez kilka dni, aż do czasu znalezienia docelowego kąta, rodziny mogą odpocząć, wykąpać się i zregenerować. Zorganizowałyśmy też zbiórkę darów oraz zbiórkę funduszy” – zaznacza Ewelina Fal.

“Na początku skupiłyśmy się na szukaniu noclegów i zabezpieczeniu najważniejszych potrzeb bytowych. W tym celu stworzyłyśmy nasz Mały Wielki Sztab. Śmieję się dziś, bo urósł on już do sporego zespołu i trochę przypomina korporację” – opowiada Monika Rynkowska, jedna z inicjatorek akcji.

Mądre pomaganie

Teraz starają się dostarczyć kompleksową pomoc Ukraińcom. Organizują przewozy, noclegi, zbiórki, szukają możliwości ewentualnego zatrudnienia. Ostatnio udało im się nawet wprowadzić lekcje języka polskiego.

Mamy swój zespół transportu – odpowiedzialny za przewożenie osób i zaopatrzenie, a także zespół kontaktowy – jest w nim najwięcej pracy organizacyjnej, bo to właśnie tutaj łączymy właścicieli lokali z rodzinami z Ukrainy, zbieramy potrzebne rzeczy, dostarczamy żywność, szukamy lekarzy specjalistów, a także pomagamy w kierowaniu dzieci do szkół i wspieramy w poszukiwaniu pracy” – wyjaśnia Patrycja Krzymińska.

“Aktualnie robimy listę zleceń sezonowych i prac dorywczych, mając świadomość, że nie wszystkie osoby będą w stanie pracować na etatach. Idzie wiosna, trzeba zrobić porządki w domu i w ogrodzie – ofert jest sporo. W ostatnim tygodniu wprowadziłyśmy też lekcje języka polskiego. Jesteśmy zaskoczone, że tak dużo osób chce się uczyć naszego języka. To nietypowe nauczanie – spotkania kawiarniane, z pogaduchami po polsku. Uczymy komunikacji, a nie gramatyki” – mówi Weronika Chmielowiec.

Kobiety podkreślają, że nie udałoby się pomóc takiej ilości osób, gdyby nie wsparcie przyjaciół, wolontariuszy i władz gminy.

 – “To dzięki naszym wspaniałym mieszkańcom, a także współpracy z gminą i wolontariuszami możemy pomagać na taką skalę. Nie jesteśmy żadną organizacją, ale to właśnie wcześniejsze działania i doświadczenia dziewczyn ze współpracy z różnymi fundacjami i stowarzyszeniami pozwoliły na taką sprawną samoorganizację – po prostu wiedziałyśmy jak się do tego zabrać. Dziś nasz sztab to ok. 30 osób – mówią z dumą pomysłodawczynie akcji” – przyznają pomysłodawczynie Małego Wielkiego Sztabu.

Źródło: pruszczgdanski.naszemiasto.pl

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły