Sztuka była dla niego odskocznią od normalnego życia, bo na codzień zajmował się prowadzeniem biznesu. Jednak postanowił pójść za swoją pasją i zaczął kolekcjonować obrazy. To przykład na to, że warto słuchać swojego serca.
Jakub Fijewski pochodzi z Radzynia Śląskiego i jest ze świata biznesu. Kilkanaście lat temu zainteresował się sztuką. Swoje doświadczenie z bycia przedsiębiorcą przełożył na działalność kolekcjonera.
– “W biznesie jestem kilkanaście lat” – opowiada Jakub Fijewski. – “Zaczynałem od relacji inwestorskich i obsługi spółek giełdowych. Inwestowałem w startupy. Kilka z nich padło, a część udało się sprzedać i wyjść z inwestycji. Nigdy nie były to łatwe decyzje, ale warto wiedzieć, że biznes to głównie radzenie sobie z problemami i prawie zawsze to, co ogół uznaje za sukces jest wynikiem tysięcy małych porażek i sposobów poradzenia sobie z nimi. Nigdy nic nie jest dane raz na zawsze i trzeba iść do przodu nie poddając się zbyt szybko, a jak przychodzi okazja, to dobrze sprzedawać.”
Fijewski każdemu poleca zainteresowanie się rynkiem sztuki. Mężczyzna ma swoją galerię sztuki – “Fijewski Gallery”. Podkreśla, że w Polsce jest wielu niesamowitych artystów, którzy zasługują na rozgłos.
– “Mamy topowe lokalizacje w Warszawie w Elektrowni Powiśle oraz Villa Poranek w Konstancinie. Na stałe posiadamy również przedstawicieli w Miami na Florydzie i w Zurychu w Szwajcarii. Chcemy inspirować kolekcjonerów do zwrócenia uwagi na wybitnych artystów z polski i ze świat”.
W jego galerii powstaje wiele interesujących inicjatyw, które mają sprawić, by ludzi zwrócili uwagę na sztukę. Kocha swoją pracę, bo jest związana z jego największą pasją i nie myśli o niej w kategorii finansowej.
– “Robimy wiele projektów, które mają sprawić, że ludzie pokochają sztukę. Robię to z pasji, a nie dla pieniędzy” – mówi.
Źródło: dziennikwschodni.pl