92-letni lekarz z Rzeszowa wciąż przyjmuje pacjentów. Doktor Zbigniew Wlazło nie przestaje leczyć i inspirować

Czy można mieć ponad dziewięćdziesiąt lat i nadal z oddaniem wykonywać zawód lekarza? Doktor Zbigniew Wlazło z Rzeszowa udowadnia, że tak. Pomimo 92 lat na karku i 65-letniego stażu pracy, wciąż z uśmiechem przyjmuje pacjentów. Co więcej, od ponad dwóch dekad robi to jako wolontariusz. Jego historia to opowieść o pasji, wytrwałości i głębokim poczuciu misji. – Myślę, że trudno byłoby mi rozstać się z zawodem. Lubię ludzi i potrzebuję z nimi kontaktu – mówi lekarz.

Swoją karierę rozpoczął jako ftyzjatra w dawnym „Szpitalu Powszechnym”, obecnie Uniwersyteckim Szpitalu Klinicznym w Rzeszowie. W tamtych czasach gruźlica była poważnym zagrożeniem, a lekarze codziennie walczyli o życie pacjentów. – Bywało, że w ciągu jednej nocy umierały dwie lub trzy osoby – wspomina doktor Wlazło. Na oddziale panowała niepisana zasada, że pracują tam tylko ci, którzy gruźlicę mieli, mają lub wkrótce będą mieć. On sam jednak uniknął zachorowania, choć jego współpracownikom nie zawsze się to udawało.

W 1960 roku Wlazło dołączył do zespołu lekarzy w liczącym wtedy zaledwie pięć osób oddziale. Niedługo później placówkę przeniesiono do dawnego pałacu Jędrzejowiczów przy ul. Rycerskiej – miejsca otoczonego zielenią, które sprzyjało rekonwalescencji. Tam pracował w niezwykle wymagających warunkach – osiem godzin dziennie, z kilkoma dyżurami w miesiącu, przy setkach pacjentów. Szpital był jednak nowoczesny jak na swoje czasy – wyposażony w aparaty rentgenowskie i lampy kwarcowe, które dezynfekowały powietrze. Co miesiąc lekarze z całego województwa spotykali się tam, by wymieniać doświadczenia i ustalać wspólne procedury leczenia.

W połowie lat 70. doktor Wlazło przeniósł swoje zainteresowania na choroby płuc, a po przejściu na emeryturę w 2002 roku nie przestał leczyć. Obecnie przyjmuje pacjentów w Podkarpackim Centrum Chorób Płuc przy ul. Lubelskiej. Trafiają do niego osoby z astmą, zapaleniem oskrzeli czy powikłaniami po COVID-19. Choć nie pracuje już w dawnym tempie, wciąż tygodniowo pomaga kilkunastu chorym – często dzieciom lub wnukom swoich dawnych pacjentów. – Po prostu robię to, co potrafię najlepiej. Jeśli mogę komuś pomóc, dlaczego miałbym przestać? – mówi skromnie.

Niesamowita postać

Dyrektor szpitala uniwersyteckiego, Marcin Rusiniak, podkreśla, że doktor Wlazło jest przykładem człowieka, który całe życie poświęcił drugiemu człowiekowi. – Leczy już czwarte, a może i piąte pokolenie pacjentów. W świecie, w którym często brakuje prawdziwych autorytetów, on pokazuje, czym jest człowieczeństwo i służba innym – mówi.

Doktor Zbigniew Wlazło pozostaje jednym z najstarszych aktywnych lekarzy w Polsce. Jego energia, empatia i oddanie pacjentom sprawiają, że dla wielu jest nie tylko lekarzem, ale też symbolem pasji, poświęcenia i życiowej mądrości.

Źródło: medonet.pl

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły