Zastawianie pułapek na homary na szerokich wodach oceanu jest samotną pracą. Jednak kapitan John Makowsky od piętnastu lat ma wiernego towarzysza. Jest nim mewa, którą pewnego razu uratował.
- – „Najpierw przylatuje tutaj i patrzy się na mnie przez okno. Po prostu stoi i się przygląda” – śmieje się kapitan.
Mewa po raz pierwszy pojawiła się na statku kapitana w 2005 roku. Mężczyzna nazwał ją Red Eye. Po jakimś czasie zauważył, że Red Eye ma jakiś problem ze szponami. Wiedział, że jeśli jej nie pomoże, to wyda na nią wyrok śmierci. Mewa nie przetrwałaby gdyby nie on.
Należy zaznaczyć, że w momencie, gdy na jego statku pojawiła się Red Eye, kapitan przechodził kryzys. Nie wiedział jak długo jeszcze wytrzyma w tej pracy. Zaczęła go dobijać samotność. Czuł się opuszczony i smutny.
- – „To był dla niego bardzo trudny moment. I dla mnie też. Musiałam patrzeć na Johna, który był tak strasznie przytłoczony. Gdy sobie o tym przypominam to nadal chce mi się płakać” – opowiada żona kapitana.
- – „Nie wiem co spowodowało, że byłem w takiej emocjonalnej rozsypce. Jednak czegoś najwyraźniej mi brakowało. Zacząłem się zastanawiać jak długo jeszcze wytrzymam w takiej pracy” – przyznaje John.
Mężczyzna chciał na nowo wzbudzić w sobie pasje do morza, do wody, do żeglowania. Chciał jeszcze raz zakochać się w oceanie. Poczuć dreszczyk emocji, wypływając na szerokie wody. Dlatego postanowił uratować mewę. To był akt desperacji. Chęć zrobienia czegoś dobrego. Mężczyzna złapał mewę i przyniósł ją do specjalnej placówki, która zajmuje się morskimi ptakami. Personel takiej kliniki zajął się ranną mewą i przywrócił jej możliwość normalnego funkcjonowania.
Kilka tygodni później, Red Eye całkowicie wróciła do zdrowia. John wtedy wypuścił ją, chcąc, by wróciła do swojego naturalnego środowiska. Jednak ptak z powrotem do niego wrócił. Teraz gdziekolwiek na oceanie jest John, to mewa go znajduje.
Od wieków marynarze wierzyli, że mewy noszą w sobie dusze zaginionych żeglarzy. John czasem pociesza się myślą, że Red Eye to może jego przodek, który spogląda na niego i pilnuje, by nie stała mu się krzywda.
Ale tak naprawdę mężczyzna przyznaje, że chodzi o coś znacznie mniej mistycznego. Mówi, że więź, jaka się wytworzyła pomiędzy nim, a mewą, udowadnia, że żyjące na tej ziemi stworzenia potrzebują siebie wzajemnie.
Źródło: cbsnews.com