Pan Marek Ciekot to kolekcjoner z Lublina, który zbiera wartościowe przedmioty z przeszłości. Dba o to, by nie zaginęły w mrokach dziejów. Uważa, że są świadectwem naszej historii i, że należy je uratować.
Pan Marek zainteresował się kolekcjonerstwem kilkanaście lat temu. Od tego czasu zdążył zgromadzić setki starych przedmiotów. O każdym jest w stanie opowiedzieć. To jego pasja.
Swoje skarby trzyma w małym domku. Można w nim znaleźć projektory filmowe z XX wieku, lampy naftowe, gramofony. Co ciekawe, to właśnie od sprzętów kinematograficznych zaczęła się przygoda pana Marka z kolekcjonerstwem. Obecnie szuka przedmiotów różnego rodzaju. Mężczyzna stał się czymś w rodzaju mecenasa starej sztuki. Chodzi po pchlich targach i giełdach staroci i znajduje prawdziwe perełki.
Niesamowite jest to, że większość sprzętu pana Marka nadal działa. Co prawda wymaga to dużego wysiłku, ponieważ mężczyzna musiał poświęcić sporo czasu na naprawy. Jednak dla niego liczy się to, by dać starym przedmiotom nowe życie.
– “Kupiłem gramofon, w którym brakowało zębatki. Uszkodzona część nazywa się ślimacznica i bez zębatki nie będzie działać. Musiałem wyciąć ją ręcznie. Udało się dopiero za trzecim razem i zajęło mi to miesiąc” – opowiada mieszkaniec Lublina.
Pan Marek zapytany o swój ulubiony eksponat nie potrafi odpowiedzieć. Stwierdza, że każdy jest unikalny, bo ma inną historię. Jednak zwraca uwagę na jedne ze swoich najcenniejszych przedmiotów – stary projektor na korbkę i aparat fotograficzny w drewnianej obudowie.
Mało kto zdaje sobie sprawę z tego, że kolekcjonerzy mają naprawdę ważne zadanie do wykonania. Większość z nas nie zwraca uwagi na starocie i wyrzuca je, kiedy przestają służyć. Tymczasem są one świadectwem naszej historii – niesamowitego postępu technicznego. Coraz rzadziej nadarza się okazja na to, by przyjrzeć się im z bliska. Tym samym tracimy szansę na poznanie ich przeszłości. Dlatego Pan Marek robi wszystko, by zachować przedmioty w jak najlepszym stanie.
Źródło: dziennikwschodni.pl