W Krakowie w czwartek 6 kwietnia rozdano aż pięć tysięcy porcji wielkanocnego żurku potrzebującym i samotnym. Cała akcja została zorganizowana przez Stowarzyszenie MANKO – Głos Seniora, Gospodarstwo Rybackie Bartłomiej Szczoczarz oraz Osadę Rybacką Joanna Szczoczarz.
W Krakowie, a dokładniej w Nowej Hucie, odbyło się “Wielkanocne śniadanie dla samotnych seniorów i Małopolan”. Z tej okazji ugotowano aż 1 500 litrów zupy. W całej akcji gotowania uczestniczyło aż 30 osób z różnych miast.
– “Zjawiłam się tutaj, bo chcę pomóc. To inicjatywa m.in. dla osób biednych, więc chciałam się włączyć i nakarmić tych, którzy nie zawsze mogą sobie pozwolić na zjedzenie świątecznego posiłku” – mówiła 25-letnia Karolina, która włączyła się w akcję.
Jednak łącznie w śniadaniu wielkanocnym brało udział 60 wolontariuszy. Dwa i pół tysiąca porcji zupy trafiło do potrzebujących, biednych, samotnych. Drugie tyle dostaną jadłodajnie, hospicja, domy pomocy. Zatem w sumie rozdano pięć tysięcy porcji.
Przygotowania do akcji trwały aż kilka dni.
– “Od tygodnia jeździliśmy, organizując żywność. Spędziliśmy wiele godzin w trasie, transportując warzywa, kiełbasę, wędliny od sponsorów, 3 000 jaj z fermy Oldar (bardzo dziękujemy!). Włączyło się też wiele innych firm” – przyznał Maciej Friedek, aktor, który także uczestniczył w evencie.
Już od pierwszej minuty stanowisko z zupą odwiedzały dziesiątki osób. To znak, że takie akcje jak “Wielkanocne śniadanie dla samotnych seniorów i Małopolan” są naprawdę potrzebne.
– “To była akcja symboliczna, pokazująca, że w święta, ale i przez cały rok należy myśleć o innych. To też wyraz solidarności i pewnej wspólnoty, element naszej kampanii Solidarni z Seniorami – Razem Damy Radę! To narzędzie walki z samotnością, która dotyka ponad 40 proc. seniorów w Polsce, czyli 4 miliony osób! To wreszcie pretekst do tego, żeby wziąć taki żurek dla swojego sąsiada seniora, dla swojej mamy, dla swojej nieznanej sąsiadki, która właśnie dzięki temu stanie się nam już znana” – podkreślił współpomysłodawca akcji, Łukasz Salwarowski. – “Oczywiście ten żurek nikogo nie „zbawi”, nie zastąpi jego wszystkich potrzeb. Ale to jest symbolika. Symbolika pewnego ruchu solidarnościowego, który powinien trwać przez cały rok, wzywającego, byśmy otworzyli serca na naszych sąsiadów, aby zrobiło im się cieplej. W żołądku i na duszy” – dodał.
Źródło: publicystyka.ngo.pl