Restaurator z Zamościa, Damian Poterucha, i jego pracownicy od wybuchu wojny przygotowali 40 tysięcy posiłków. Wszystkie wydali Ukraińcom.
Damian wraz ze swoim 10-osobowym zespołem gotują dla Ukraińców. Szacują, że od 24 lutego wydali już 40 tysięcy posiłków.
– „Wstrzymujemy Danie Dnia. Na cały następny tydzień, ograniczamy typową pracę, skupiamy się między innymi na pomocy ludziom uciekającym z Ukrainy. Będziemy gotować ciepłe posiłki i je wydawać. Jeżeli Ty chcesz pomóc, to podrzucaj produkty spożywcze do Renesansu, Zamość ul.Grecka 6, my to przetworzymy, ugotujemy i wydamy osobom potrzebującym” – taki komunikat można było znaleźć 27 lutego na profilu restauracji “Renesans”.
Na początku ich działania były chaotyczne. Jeździli na granicę z pożyczonymi od ZHP termosami, w których znajdowała się zupa. Potem zaczęli gotować także drugie dania. Rozwozili posiłki nie tylko na granicy, ale także dostarczali je do wszystkich miejsc noclegowych w Zamościu.
– “Był czas, że nasza kuchnia wydawała nawet do 700 posiłków dziennie. Nie zapomnę tego nigdy. To były po prostu gigantyczne ilości ludzi do nakarmienia” – opowiada.
Restauracja uzyskała duże wsparcie. Produkty przywozili mieszkańcy Zamościa, a także przedsiębiorcy z całego regionu. W pewnym momencie o Damianie i jego pracownikach zrobiło się głośno. Udzielili nawet wywiadu dla BBC.
Teraz restauracja Renesans zaczyna funkcjonować normalnie. Jednak nadal karmi ukraińskich uchodźców. Dziennie wydają od 120 do 250 posiłków
Damian nadal chce pomagać. Niestety są osoby, które krytykują postawę restauratora. Nie rozumieją, że wojna zniszczyła milionom ludzi życie i spowodowała wiele tragedii. W takim wypadku nie można być obojętnym na czyjeś cierpienie.
– “To nie jest norma liczyć na czyjąś pomoc, prosić o jedzenie. I mieć alternatywę: albo będziesz dumny i głodny, albo jednak poprosisz i nakarmisz dziecko. Wojna to naprawdę nie jest obóz harcerski w Majdanie Sopockim” – podkreśla mężczyzna.
Źródło:dziennikwschodni.pl
