Codziennie od godziny 8 do 11 Keith Branch rozdaje posiłki. Nazywa je „pokarmem dla ciała i duszy”. Jest wierzącym człowiekiem – te uczynki są jego aktem miłosierdzia wobec drugiego człowieka.
„Po prostu [Bóg] nie będzie ze mnie zadowolony, gdy nie będę robił nic dobrego” – mówi Branch.
Branch pracuje z „Kids Bring Life” – organizacją nonprofit, która stara się pomóc dzieciom walczącym z głodem, niedożywieniem. Jednak przez pandemię koronawirusa i wywołanymi przez nią problemami gospodarczymi, wiążącymi się ze spadkiem dochodów wielu mieszkańców Stanów Zjednoczonych, organizacja zmieniła swój sposób działania.
W tych czasach miliony rodzin potrzebują wsparcia, dlatego Kids Bring Life i Keith Branch zaczęli pomagać zarówno dzieciom, jak i dorosłym – wszystkim, którzy tego potrzebują.
Jak wpadli pomysł na posiłki?
„Ludzie zastanawiają się jak przetrwają, jak ochronią swoje rodziny i wyżywią swoje dzieci” zaznacza Keith.
Dlatego Branch ze swoim piętnastoletnim synem postanowili wziąć sprawę w swoje ręce.
Rozwożą około 50 posiłków dziennie.
Dziennikarze CBS news rozmawiali z Janell Hicks, managerką Kids Bring Life i zapytali jej ile posiłków jest dziennie przygotowywanych.
„Robimy około 2000-3000 posiłków na dzień. Cała akcja bardzo się rozrosła. Widzę, że wielu ludzi jest naprawdę wdzięcznych.” – opowiada Hicks.
„To naprawdę niesamowite. Czuję, że są istnieją ludzie, którzy naprawdę dbają o innych, o mnie” – mówi jeden z potrzebujących.
Koronawirus zabrał tak wiele od tak wielu ludzi, ale jednocześnie dał Branchowi, jego
synowi i ich bliskim szansę na bycie miłosiernymi, którzy wypełniają najważniejsze
chrześcijańskie przykazanie – pomagają swoim bliźnim.
Ich akcja jest symbolem ludzkiej dobroci i życzliwości.
„Nigdy nie wiesz kogo spotkasz na swojej drodze” – podsumowuje Branch – „I jeśli tylko uwierzysz, że Bóg postawił Cię w tym konkretnym miejscu nie bez powodu, możesz kogoś zainspirować, komuś pomóc i sprawić, że jego życie będzie lepsze.”
źródło: cbsnews