Był bezdomny, a teraz oprowadza wycieczki po Nowej Hucie

Pan Tadeusz nie jest z wykształcenia ani historykiem, ani przewodnikiem. Kiedyś był nawet bezdomny. Teraz oprowadza wycieczki po Nowej Hucie (dzielnica Krakowa) i zawsze w grupie ma komplet osób.

Rodzina pana Tadeusza przeprowadziła się do Nowej Huty gdy miał 9 lat. Mężczyzna mieszka tam prawie całe życie, dlatego czuje się szczególnie związany z tym miejscem.

 – “Z jednej strony to ja do historii zawsze miałem zamiłowanie, ale przede wszystkim wychowałem się w Nowej Hucie. Mieszkałem w niej od 1958 roku i dalej mieszkam. Nie zamieniłbym jej na inne miasto, chociaż człowiek jeździł kiedyś w delegacje i zwiedził, i Gdańsk, i Poznań, i jeszcze inne miejsca. Ale Nowa Huta to jest moje miasto. Jestem zżyty z Nową Hutą. Jest to przepiękna dzielnica.”

Zajmował się wieloma rzeczami, chwytał się przeróżnych zajęć.

– “Pracowałem na wysokościach i jako malarz, i jako zaopatrzeniowiec, i jako budowlaniec, różnie bywało. Miałem swego czasu swój zakład remontowo-budowlany, ale później przez te wszystkie „wydmuszki” musiałem zamknąć firmę. Nie płacili mi ci, którzy zlecali robotę. Byłem podwykonawcą na budowach. Zainwestował człowiek pieniądze, później ledwo udało się odzyskać przynajmniej część za materiały. Musiałem opłacić ludzi, ubezpieczenia, a pieniędzy nie miałem… Zostałem z długami. No, ale trudno trzeba żyć było dalej…

Odbić się od dna i stanąć na nogi

Potem pan Tadeusz stracił pracę i mieszkanie. Przez jakiś czas był bezdomny. Wtedy pomogła mu fundacja “Los Polacos”. Mężczyzna otrzymał propozycję uczestniczenia w programie, który zapewniłby mu posadę przewodnika po Nowej Hucie. Nie wahał się ani przez chwilę.

– “Żeby mówić o Nowej Hucie musiałem po niektóre rzeczy sięgnąć do źródeł, nie lubię opowiadać bajek. Widziałem, jak Nowa Huta była budowana, którędy co przechodziło, jak są poprowadzone kanały z ciepłą wodą, ile było restauracji, jak wtedy się żyło…” 

Choć pan Tadeusz musi mierzyć się z wieloma problemami, to stara się nie poddawać. Cierpi na kilka poważnych chorób, ale jak sam podkreśla, nie zamierza siedzieć w domu i czekać na śmierć.

– “Mam raka, cukrzycę, problemy z ciśnieniem i prostatą. Tych choróbsk to mi się teraz nazbierało w pierony. No i jeszcze mam zwyrodnienia kręgosłupa i to takie, że się w głowie nie mieści. Leczę się też w przychodni bólu. Mam przypisane teraz plastry z morfiną, te najsilniejsze. Bez tego to się nie ruszę. Ale trzeba żyć. Jak bym się załamał, to nie zostałoby mi nic innego, jak tylko położyć się i czekać na śmierć. Jednak wychodzę z założenia, że trzeba starać się normalnie żyć. Kiedyś śmierć przyjdzie, no i trudno, ale człowiek zawsze chce żyć” – mówi.

Źródło: glos24.pl

Powiązane Artykuły

ZOSTAW ODPOWIEDŹ

Proszę wpisać swój komentarz!
Proszę podać swoje imię tutaj

Ostatnie artykuły